Filon w czasie wczorajszej drogi był bardzo grzeczny. Miaukną może ze dwa razy. Ale za to przy pobieraniu krwi pokazał co potrafi. Mam podrapane ręce, szyję, dekolt i brzuch

Ale udało się przebadać kocura. Morfologia i bio-chemia wyszły prawidłowe. Zrobiłyśmy też test FIV+FeLV, niestety w "dziurce" FIV zrobił się skrzep i test nie wyszedł

ale białaczka na pewno negatywna

I teraz powstało pytanie - czy Filona zniszczył schron czy dzieje się coś poważniejszego, głębszego? Filon schudł. Ma paskudną sierść - nie myje się, sierść jest matowa i sfilcowana. Co jest tego przyczyną? Przydałoby się zbadać siusie i qpę, ale jak?

Nie bardzo wiem, co dalej

Myślę, że Filon jest do udomowienia, bo jak na "dzikiego" kota i tak był wczoraj naprawdę do "obrobienia". A jego oczy, przy bliższym spotkaniu, ehhh marzenie....