Ehh...
Poszłam łapać koty a ich nie ma!
Patrzę na dachy,przeszłam całe garaże wzdłuż i wszerz,zaglądałam do ich budki,wystawiłam tuńczyka.
Kotów nie ma.
Wracam do domu,patrzę przez okno,i co widzę?Koty na śnieg wyszły.
Więc ja znowu w garaże i dalej je łapać.
Nie ma.
Obok garaży są domki letniskowe otoczone dwumetrowym płotem.
I właśnie tam,pod domkiem ukryła się kocia rodzinka.
Furtka zamknięta,nie mam jak przeskoczyć ani nawet przez jakąś dziurę przejść.
Wołam te koty,kuszę tuńczykiem i nie wiadomo czym jeszcze.
Nie są głodne.Nie podchodzą do jedzenia.Ktoś je musiał niedawno nakarmić.
Transport pojechał bezemnie-na określoną godzinę miał być w Pucku
Kotów nie złapałam.
Wczoraj to był jedyny termin,w którym mogłam je zawieść.
