Kot raczej nie zaprzyjazni sie z moim myszoskoczkiem i zolwiem, a jesli juz to ze skutkiem smiertelnym dla tych drugich. A pies absolutnie nienawidzi kotow, jednego prawie zagryzl, a kot w przyplywie odruchu obronnego moze zaatakowac psa, czego tez nie chcemy. Poza tym u mnie w domu przez wieksza czesc dnia nikogo nie ma, a teraz dlugo nie ma zadnych przerw, wiec cale towarzystwo moze sie nawzajem pozabijac na czas naszej nieobecnosci; dom tak naprawde nie ma oddzielonych od siebie pomieszczen, normalne drzwi sa do lazienki i mojego pokoju, reszta jest zawsze otwarta albo po prostu nie ma drzwi.
A ja mam stan podastmowy, nie zwykla alergie, w przypadku dluzszego przebywania przy alergenie mam ataki dusznosci.
Naprawde, gdybym mogla to bym wziela tego kota do siebie, ale nie ma takiej mozliwosci. Z reszta dzis z mama nie wytrzymalysmy i wzielysmy go na chwile do domu, przy czym pies malo nie dostal ataku histerii i kot tez sie zestresowal - ale mimo to siedzial spokojnie na moich kolanach, przytulil sie i sie zdrzemnal. Zadziwia mnie, ze jest taki spokojny i w ogole sie nie boi, jakby mowil, ze moze sie zwinac w klebek i nie bedzie go nawet widac, byle nie wystawiac go na zimno.
Jesli nikt sie nie znajdzie najpozniej do konca przyszlego tygodnia to musze go zostawic w schronisku albo sprobowac w oazie, bo inaczej znajde zamarznietego trupa - juz efektu dzisiejszej nocy sie boje, strasznie wieje i maja byc temperatury minusowe.. Juz dzis byl lodowaty i pierwsze co zrobil jak mnie zobaczyl to prawie wlazl mi pod bluze i najchetniej by tam pewnie zostal.
