No... to rzeczywiście zastanawiające..
Przez 9 lat moja kotka miała szczurzych towarzyszy. Zuzia była spokojna i nie atakowała klatek, szczury jej nie przeszkadzały, my dbaliśmy, by spacery były dla szczurków bezpieczne, bo kto to wie, co nawet spokojny, acz łowny, kot wymyśli.. Ale nic nie wymyślała, a wręcz sypiała w ich pobliżu.. Kiedyś nawet przerwałam "seansik" swoim wkroczeniem do ciemnego pokoju: szczura była rozkrzyżowana na klatce i wpatrzona w kota, a kotka siedziała wpatrzona w szczurę.. Kiedy weszłam, niezadowolone i rozczarowane dziewczyny rozeszły się do swoich zadań..
Znaleziony w śmietniku mały rudasek, który był u nas na kuracji przez miesiąc, niestety atakował szczury. Nie dlatego wszakże został oddany! Mój mąż nie przewidywał w domu (tzw. "normalnym domu"

) więcej niż jednego kota.. [Teraz mam trzy koty, spodziewam się tymczasa/-ów i nadal mój dom jest "normalny". Męża za to brak.]
W życiu bym nie pomyślała o oddawaniu szczurów, albo kota z powodu ich niezgody.. Zawsze sobie można jakoś poradzić!
Nie jestem przeciwna temu domkowi, bo być może bym go skrzywdziła; może wystarczy rozmowa..?