Prośba do wszystkich o kciuki... o duże kciuki....
Odezwała się do mnie tydzień temu pani, gotowa zaadoptować Kleofasa. I to akurat w dniu, gdy straciłam nadzieję i postanowiłam nie odnawiać allegro, które właśnie wygasło. Kleofas miałby zamieszkać w Warszawie i być towarzyszem dla czarnej dwuletniej rezydentki. Byłam u państwa, zostawiłam umowę adopcyjną do wglądu, pogadaliśmy trochę o małym i oczekiwaniach obu stron.
A w piątek zawiozłam im Kleofasa. Państwo chcieli go dostać przed weekendem, tak żeby mieć oba koty na oku. I teraz potrzebne są kciuki bo jeszcze nic nie jest przesądzone - oba koty muszą się polubić! Póki co Panterka syczy na małego, gania go gdy zaczyna trochę żywiej biegać po pokoju, ale w jej zachowaniu widać bardziej strach niż agresję. Natomiast Kleoś niewiele sobie robi z jej syków i wrzasków, już po chwili gdy wypuściłam go z transporterka zaczął zwiedzać pokój, wskakiwać na meble i obwąchiwać kwiaty

Tak było w piątek, wczoraj pani napisała w meilu, że sytuacja niewiele się zmieniła. Chwilę był spokój i zawieszenie broni, po czym Kleofas wskoczył nowemu panu na kolana, co spowodowało natychmiastową reakcję rozzłoszczonej Panterki.
Podsumowując - Kleofas jest raczej zaciekawiony nową sytuacją i tylko czeka żeby rozwinąć skrzydła i zacząć szaleć. Panterka póki co mu to uniemożliwia, syczy, gania, ale raczej ze strachu. Ja jestem dobrej myśli, pani też, ale koty to koty - wiele się moze jeszcze wydarzyć.
Dlatego bardzo, bardzo prosimy o kciuki! Oby obie pociechy się polubiły i zaakceptowały! Kleofaskowi będzie tam dobrze.