Ale pozwole sobie na male przemyslenie
Historia z wlasnego doswiadczenia
Nie wiem kurcze jak to jest : jest np. maly kotek do adpocji w potrzebie. Kotek - dachowiec, dla uscislenia. Sliczny zdrowy młody ale "normalny"
Pytam pewnych znajomych (tych co jeszcze nie maja kota a kiedys cos przebakiwali ze moze by sie zdecydowali.... ) wezmiecie moze?
Odpowiedz brzmi - nie sorry, wiesz , ani warunkow nie mamy, nie chcemy byc uwiazani na wakacje, bo to klopot, bo nie wiemy czy tak naprawde chcemy miec kota.... bo kasa a u nas ostanio cienko, bo to bo śmo.
Ok rozumiem - nie mam pretensji , nie wolno dokacac na siłe, nie wolno wpychac kota jesli ktos nie jest zdec. na 100%.
Rozumiem , nie ma sprawy...nie ma tematu
Nagle (po tygodniu) okazuje sie ze jest
za darmo do oddania kotek "rosyjski niebieski", albo mlody maine coon, albo "norweg"
I nagle ci zami znajomi dzwonia bardzo ozywieni - " a wiesz co? a my bysmy wizeli tego kotka!"
I nagle okazuje sie ze warunki sa, kasa jest, wakacje nie stanowia problemu, a oni przeciez "od dawna marzyli o kotku"...
:/
ps. Nie sa juz moimi znajomymi

bo ja mam niedobry charakter i opierniczylam ich porządnie . I powiedzialam ze nie zasługuja na zadnego kota. i zeby sie porzadnie zastanowili .
I wiecie co? Nie załuje ani troche ze im to wszystko wygarnełam !:):):)