Nana, dzięki!
Banerek jest śliczny
Ale miejmy nadzieję, że nie będzie potrzebny, bo wygląda na to, że domek się kroi.
Rozmawiałam z przyszłym domkiem i jest bardzo chętny
Ale odwiedziny będą dopiero po długim weekendzie.
Jeśli ten domek wypali, to maluszek zostanie u mnie do lipca, bo domek wyjeżdża na kilka tygodni i nie chce tak na początek malucha stresować opieką obcych ludzi i kolejną zmianą miejsca.
Nie powiem, żeby mi taka perspektywa nie odpowiadała
Maluszek po szczepieniu trochę nie ma apetytu, ale ma dobry humor.
Nie pisałam, że się domek kroi, bo w ostatnich dniach głównie się martwiłam o Nemka, który pożarł trawkę (niby dla kotów) i przez dwa dni wymiotował nieładnie. Dziś byliśmy w lecznicy - Nemcio po kroplówce z lekarstwami od razu lepiej się poczuł, wymioty ustały, apetyt wrócił.
Za to ja wróciłam poharatana - Nemkowi kroplówka bardzo się nie podobała. Efekt jest taki, że mam dwa wielkie, głębokie rozcięcia na dłoni, wyglądam jak po spotkaniu z tygrysem. Spłynęłam krwią i zostałam opatrzona przez wetów i odesłana do domu z antybiotykiem, żeby nie wdało się zakażenie.
I stwierdzam, że tylne łapki (a właściwie tylne pazurki) są straszne!