Jessi pojechał wczoraj do nowego domu, ale na razie cieszę się z tego tak nieśmiało. Oba koty są ze sobą żżyte i moment rozdzielenia ich nie był zbyt miły. Czas pokaże czy Jessie zaaklimatyzuje się w nowym domu i czy Bunia nie będzie za nim zbyt mocno tęskniła.
Początki były trudne, bo Jessie urzędował w domu po nocy budząc domowników. Nie jadł ani nie korzystał z kuwety do poniedziałku. Jego nowa opiekunka zachorowała i leżakuje w domu a Jessi zaczął towarzyszyć jej w dzień. Jest szansa, że wszystko się ułoży.
Bunia nadal czeka.
Uff. Nie chcę mówic, że dobrze, że oiekunka zachorowała, ale dzięki temu leżakowaniu mogła docenić uroki Jessiego
A może jednego kota Zbyszek zgodzi się dłużej przetrzymać niż do końca września? Nie było mnie tydzień w pracy, więc nie jestem na bieżąco. Fajnie by było, gdyby się zgodził.