» Czw mar 22, 2007 11:29
Przepraszam, że w tym wątku.
Ale mam nieco podobny problem, ale nie wiem jak to ugryźć.
Kolega mojego syna dokarmia na swojej działce działkowe koty. Pisał do mojego syna, ze ktoś chyba truje koty na działkach, bo znalazł dwa z tych dokarmianych martwe. Pochował je. O tym, że ktoś `walczy` z kotami na tych działkach miałam już sygnał. Zresztą, to są działki na przeciwko mojego bloku, sama dokarmiałam koty stamtąd, bo przechodziły przez ulicę pod nasz blok. Przez tę ulicę [wcale nie ruchliwą - to wewnętrzna uliczka osiedlowa] zginęło wiele moich dziczków. Myślałam, że wszystkie...
Teraz nie wiem, jak mam zadziałać. Jakoś nie mam przekonania, że `ktoś coś zrobi`, jeśli tylko złożę doniesienie do OTOZ-u, lub na policję.
Właściwie nie mam nic poza domysłami i kocimi zwłokami pochowanymi już jakiś czas temu... Nawet, jak zawiozę kolejne kocie ciałko na sekcję, to przecież będzie można mi wmówić, że sama otrułam, lub znalazłam gdzie indziej...
I tutaj też, jak u Was pojawia się kwestia wychowawcza - nie chciałabym tego tak zostawić, choćby dlatego, że to młody człowiek [15 lat - podobno najgorszy wiek] opiekuje się tymi kotami...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882
'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'