Wbrew pozorom i mimo mojej wielkiej miłości do Czeko ten mój domek wcale nie jest dla niej taki najlepszy

Mnie często i długo nie ma w domu, a Królewna siedzi zamknięta w czterech ścianach swojego pokoiku jak w wieży z kości słoniowej
Niestety nadal sie boi- prycha, bije i ucieka do szafy, boję sie zostawiać drzwi otwarte, bo przesiedziałaby biedna cały dzień wciśnięta w kąt....... A poza tym ona jest bardzo "ludzkim" kotkiem: bardzo potrzebuje kontaktu, może cały dzień spędzić na rękach czy na kolanach, śpi przytulona do mnie pod kołdrą, uwielbia "masaże"- wygina się jak żmijka i nadstawia do miziania wszystkie boczki.
A u mnie jest niestety długa kolejka do miziania.
Gdzieś jest ten wymarzony, spokojny i bezpieczny domek Czekoladki, tylko gdzie
