Dzisiaj od rana znowu wojna o upychanie - ja rozumiem, to jest normalne dla kocich mam - przenosząc dzieciaki chcą im zapewnić bezpieczeństwo i pewnie tak będzie dopóki małe nie podrosną trochę (albo dopóki nie zapchamy skutecznie wszystkich szpar

), bo instynktu się nie przeskoczy...
A propos skutecznego zapychania - no właśnie dziś się okazało, ze dziura w kanapie (od tyłu) została zapchana nieskutecznie

A przynajmniej nie tak, żeby Mamusia nie mogła sobie z tym poradzić

I to był właśnie dzisiaj jej główny strategiczny cel skomasowanych ataków

Na szczęście usterka została naprawiona i kocina się na razie zrelaksowała

...do jutra rana jak sądzę...
Nr 1 ma się dobrze - maleńki jest, ale rezolutny jakich mało

I sam się podłącza do jedzenia - robi to w przemyślny sposób: budzi się przed resztą i podpełza do bufetu

Jak tamci się obudzą, to on już sobie zdąży podjeść
