I trwa...

choć przyznam uczciwie, że to lajcik w porównaniu z atrakcjami rujkowymi, jakie zapewnia mi Mori
Fotki zamieszczę z domu, o ile uda mi się tam zalogować. Ostatnio nie całkiem mi to wyszło
A nowych wieści: uzyskałam naoczny

dowód istnienia Obcych wewnątrz Dzwoneczka. Jak tylko obcy się wyniosą, będziemy myśleć, co dalej, czy raczej szczepienie, po bożemu, czy może sterylka... a może własny domek?
Aha, z moich obserwacji wynika, że Dzwoneczek być może będzie "kotą specjalnej troski"

Może to kwestia osłabionej przez rujkę koordynacji, ale kocia wróżka zleciała już w trakcie przymilania się do mnie i strzelania baranków:
1) ze stoliczka,
2) z pralki,
3) z komody (tutaj nawet pomoc miziającej osoby nie była jej potrzebna

)
Kot nad koty
