od półtora roku mam kotkę, a ponieważ, mieszkam w centrum Krakowa i dlatego kot był niewychodzący.jeździmy jednak na wieś na weekendy i postanowilismy spróbować wziąść kota ze sobą, zobaczyć jak się czuje, czy takie otoczenie mu odpowiada, dom z dala od innych zabudowań, od drogi, od czegokolwiek. w okolicy jeden pies domowy, drugi u sąsiadów, chodzący to tu to tam, bardzo łagodny.
Kot oszalał na punkcie trawy, kwiatków, drzew i innych cudów które zobaczył pierwszy raz w życiu. na wsi był drugi kot, dużo straszy kocur, który ochoczo zaopiekował się moim kociakiem małym.
pierwsze dni wypuszczania kota były takie, że kot sobie hasał, a ja siedziałam na polu i obserwowałam, wołałam co jakiś czas,żeby się nauczyła że ma być w pobliżu
teraz raz na jakiś czas też ją bierzemy, zawsze wraca (jest nauczona, reaguje na swoje imie i zawsze przybiega) przez zime nie, bo na polu moim zdaniem za zimno, może jestem przewrażliwiona ale wydaje mi się że kocia by marzła.. ale w lecie hasa..
nie próbuję się broń Boże usprawiedliwiać, jeżeli w czyimś mniemaniu postępuję źle i ryzykownie, może mieć takie zdanie, jednak naprawde dbam o mojego kota i robię wszystko aby zapewnić mu bezpieczeństwo kiedy jest na polu. to nie są jakieś wielogodzinne ekapady, kot wychodzi na godzine lub dwie, wraca i wychodzi znowu. na noc zawsze jest w domu, kiedy pada, wraca do domu, nie wychodzi poza ogrodzenie (jest dość spory ogród i dwa rodzinne domy na jego terenie, więc ma dużą przestrzeń w obrębie ogrodzenia) gdybym nie była pewna tej okolicy i jej bezpieczeństwa, nie byłoby jej tam.oczywiście każdy może powiedzieć że nie jest bezpieczna bo wychodzi, że jednak w domu jest bezpieczniejsza. i dlatego kot większość czasu spędza w domu,na polu zaledwie kilka godzin w tygodniu pod opieką. nie chciałabym jej tego odbierać bo wydaje mi się że jej to pasuje, cieszy sie jak wychodzi i ja jestem szczęśliwa widząc ją taką radosną(co nie oznacza że w domu jest smutna, mamy 180metrów, ma gdzie biegać

)
mam nadzieje że mnie tu nie zlinczujecie

jestem na etapie pracy nad rodzinką w kwesti dokocenia się (tak to się chyba tu na forum nazywa) chcę wziąść do domu drugiego kotka. jeżeli ktoś mi powie że tylko pod warunkiem że kot będzie niewychodzący to w porządku, mogę podpisać umowę i na to, ale z Luną i tak chciałabym dalej jeździć na wieś, a drugi kotek zostawałby z tatą.
ps. przepraszam że tak długo sie rozpisuje, ale gaduła jestem
