Kotów nie ma

Na ich miejscu był za to inny kot. Zadbany, wypasiony z wiszącym brzuchem, bawił się beztrosko latającymi listkami. Wyglądał na kota wychodzącego, może z pobliskich domków ?
O co chodzi bo w tej sytuacji nie bardzo rozumiem
Koty raczej nie odpusciłyby miejsca gdzie jest jedzenie a nawet jesli, to przecież koty mają "wbudowane" zegarki i zawsze przychodzą na czas.
Rano był jeden, zmarznięty a może otruty ? Tylko wtedy raczej nie chciałby jesć ?
Stal się cud i ktos je zabrał ? Ale w ręce były nie do złapania więc musiałby to być ktos doswidczony z resztą wątpię, że akurat ktos się zlitował i zabrał całą rodzinkę.
Przeczesałysmy całą okolicę ale ani sladu

Zaglądałysmy w każda dziurę, kiciałysmy pod każdym samochodem, smietnikiem i garażem. One od razu biegły jak słyszały kicianie...
Szukałysmy wzdłuż ulic ale nigdzie nie leżały.
Jutro znajoma będzie na nie czekała w przedpołudniowej porze karmienia. Pozostaje być dobrej mysli i trzymać kciuki, żeby były całe i zdrowe...