Było tak :

a czasem niestety tak :

Zola jest wysokopienna i chociaż wiedziała, że Pani się denerwuje, nie mogła się powstrzymać, żeby choć na chwilę na barierkę nie wskoczyć, więc w końcu jest tak :

Nie znoszę tej siatki i sama czuję się jak w klatce

, ale bezpieczeństwo kota najważniejsze. Teraz mogę otworzyć balkon i wieszać pranie bez oglądania się pod nogi. Zola jest na balkonie szczęśliwa
Przy okazji mam na zbyciu transparentną siatkę Trixie z zooplusa, bo Panowie z "siatkidlakotów" stwierdzili, że ta ich jest mocniejsza i pewniejsza, więc zasiatkowali mnie swoją dokładnie i bez szpary
Okien nie siatkowałam, bo te w dużym pokoju otwierają się na balkon, a w kuchni i sypialni otwieram tylko uchylnie. Wnęki okienne raczej uniemożliwiają wlezienia tam kota i nigdy nie zostawiam ich uchylonych pod moją nieobecność. Na czas mycia okien kot miauczy pod zamkniętymi drzwiami.
Co do karmy, to Zola wiele nie je, jak czytam czasem na forum ile jedzą inne koty, to robię

, ale ona jest drobnym kotem, chociaż na moim wypasie i po sterylce trochę się poprawiła, waży ok. 3,3 kg, a teraz przed zimą to może i w porywach 3,5 kg. Chudodupna jest z natury i ... wybredna
Po wielomiesięcznych zakupach pakietów próbnych zdrowego żarcia ostatecznie stanęło na suchym Purizonie i Applawsie, choć też bez zachwytów ze strony kota. Za suchym generalnie nie przepada, ale przy tych dwóch jakoś te ok 20 g dziennie schrupie, czasem stoi do nocy i rano znika, czasem pakuję jej w kulę smakulę albo biorę miskę do pokoju i rzucam po podłodze, tak jest ciekawiej

Weterynaryjny RC dla young female sterilised kupiony od koleżanki wetki ponad rok temu do tej pory zalega w słoikach na "czarną godzinę". Ale wiem, że ma być bezzbożowe

Do tego 100 g dziennie mokrego. Tutaj też nie wszystko przechodzi i np. tacki animondy w promocyjnym pakiecie lądowały po obeschnięciu w kiblu, więc w końcu oddałam karmicielowi naszych blokowych kotów, one doceniły. Puszki Animondy Carny są dla Zoli za duże, ona jedną puszkę 400 g męczyła 4-5 dni, sama bym nie jadła. Lubi saszetki Iamsa w sosie, więc choć wiem, że są zastrzeżenia etyczne, to kupuję jako najbezpieczniejszy wariant, że będzie zjedzone. Ostatnio kupiłam nowość bezzbożową Smilę, tutaj królik i wołowina w miarę ok, bez rewelacji, ale drób ... 3 razy do kibla i reszta do oddania.
Czasem w prezencie od "babci" (mojej mamy) dostajemy surowe serca kurzęce, które babcia kupuje w większych ilościach dla "szczekuna" - psa rodziców, z którym ciągle mamy nadzieję się zakolegować kiedyś, gdyby tylko tak nie szczekał ten candelbery o wadze ponad 20 kg
Z tego co widzę, surowe mięso Zola lubi i dziamga te serducha ze smakiem, ale ja sobie mięsa surowego nie kupuję i mam "problem", żeby pokroić, więc mielenia ze ścięgnami i kośćmi sobie nie wyobrażam

ale nie wykluczam, że będzie tak jak z tą siatką na balkonie ... dla zdrowia kota .. kotów, jakoś się przyzwyczaję

Kiedy Zola zawitała w moim domu w sierpniu ubiegłego roku, o kotach nie wiedziałam nic, poza tym, że chodzą swoimi drogami i mogą podrapać ... wymagania wobec mnie nie były wygórowane, w końcu to starzy przyjaciele oddać musieli kota ... teraz, po roku z Zolą, która jest po prostu kotem idealnym "dla początkujących" i lekturze forum miau, czas na świadomą adopcję

Ale wiem, że muszę mieć w sobie wiele pokory, bo ciągle jestem koci specjalista teoretyk.