Mało sobie paluszków nie skontuzjowałam krojeniem mięcha dla dzieci. Jakoś łatwiej mi było jakem ich "na wolności " karmiła. A one za jednym wciągnięciem całą michę wrąbały.A ja swójpalec i dłoń prawie na oiom wysłać musiałam.
Znalazłam jakieś tam "szmatki" by każdej klatce jako takie wyposażenie dać. Maczek i Maciejka dostali hamaczek z odzysku. Niestety, pierdoły z nich wyszły. Nie umieją wdrapać się na niego

Ich poczynania, a szczególnie Maczak, wprawiają mnie w zdziwko i odbierają wiarę w "ruchową inteligencję" kotów. Siostry Malina i Malwina od razu wiedziały co i jak.
Niestey, zmaówiłam michy do umocowania bo to co robią ze stojącymi i niby wiszącymi przechodzi ludzkie pojęcie. Sprzątanie to katorga. Żwir też musiałam zamówić bo to co wyrabiają... i ile tego idzie...przechodzi ludzkie pojęcie

Cholera, zdrożał mocno. Chyba w zooplusie wiedzą ,że czas kociąt i wyrzutków nastał więc te akcesoria są mocno potrzebne.
Ale ogólnie Maczek i Maciejka socjalizują się. Niestety albo stety.

Muszę więc domówić szczepienia. Nie planowałam nadliczbowej ilości futer. No, głupio to zabrzmiało.

Jakbym w NFZ-cie pracowała

Jaworek i Jarzębinka też są coraz fajniejsi. Malwinka i Malinka to już cud . Hamaczek opanowany, mruczenie też i wywalanie brzuchów.
Tylko fot fajnych brak.