Myszkin uciekł :( i wrócił!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob maja 09, 2015 20:45 Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

Napiszę także dwa słowa, jako, że teraz w domu mam więcej kotów, które były wychodzące niż mniej.

Nasza Megi przez kilka lat żyła na dworze, dokarmiał ją sąsiad. Miała kilka miotów, nie miała gdzie się chować, dziw że była w tak dobrym stanie jak ją odłowiliśmy :roll:
Została złapana na sterylkę aborcyjną z zamiarem wypuszczenia jej zaraz po tygodniowym przetrzymaniu w lecznicy. I niespodzianka...

Kotka okazała się typem miziaka, barankowca, czystej i dobrze wychowanej, choć kradnącej jedzenie na wszelkie sposoby panny. Jakoś tak się stało, że musieliśmy ją zabrać z lecznicy (tylko dwie klatki do przetrzymywania i akurat jedna była potrzebna) do siebie. Wylądowała w łazience. Siedziała tam 5 dni (drąc japę non-stop) a potem trafiła na zesłanie do jednego z pokojów (trzeba było ją zaszczepić, zrobić testy białaczkowe, utłuc kokcydia i wyleczyć świerzba). Jej samotność trwała dwa tygodnie, podczas których wydawało się, że mimo charakteru powinna jednak znów trafić na dwór. Drapała w drzwi, jęczała, ciągle wyglądała przez okno itp.

W końcu postanowiliśmy zapoznać ją z resztą stada (dwa inne koty) i psami. Odmiana była prawie natychmiastowa. Kiedy tylko się okazało, że może łazić wszędzie, spać wszędzie, szukać żarcia wszędzie ( :mrgreen: ) i przy okazji podporządkowała sobie psa, przestała mieć parcie na jakiekolwiek jęki pod drzwiami.

Myślę, że na nikogo nie działa dobrze zamknięcie i brak bodźców, szczególnie dla młodych kotów, które są do tego przyzwyczajone. Ja bym spróbowała.

A co do utraty przyjaciela...Nie traktowałabym rudego jako zestępstwa (nie da się), nie próbowałabym porównywania (bo to nigdy dobrze nie wychodzi) i wreszcie nie myślałabym kim ten kot ma dla mnie być. Bo to nie ważne.
Poszłabym raczej w stronę, kim ja mogę się stać dla tego kota i ile dobrego dla niego zrobić. Reszta przyjdzie sama. O kochaniu na siłę i robieniu sobie wyrzutów, nie ma co myśleć.
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 10, 2015 11:40 Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

Madie pisze:
A co do utraty przyjaciela...Nie traktowałabym rudego jako zestępstwa (nie da się), nie próbowałabym porównywania (bo to nigdy dobrze nie wychodzi) i wreszcie nie myślałabym kim ten kot ma dla mnie być. Bo to nie ważne.
Poszłabym raczej w stronę, kim ja mogę się stać dla tego kota i ile dobrego dla niego zrobić. Reszta przyjdzie sama. O kochaniu na siłę i robieniu sobie wyrzutów, nie ma co myśleć.



Bardzo mądre słowa. Myślę (i chyba wcześniej też tak było, gdy Dexterek żył) o wzięciu Rudego Myszola w kategoriach pomocy, ratowania go od życia na ulicy, bo stworzony jest do tego, by mieć własny dom, kolanka do uklepywania i ręce do głaskania. Może jakoś tak nieporadnie, niefortunnie się wyraziłam, że miałby zastąpić Deksinka, bo to niemożliwe. Był naszym ideałem, wyjątkowym i niezastąpionym. Wszystko w nim kochałam. Ciężko mi będzie się przyzwyczaić, że w moim domu będzie inny kot. Tak wcześnie. Jednak tak się złożyło, że Rudy się pojawił i jest tu i teraz. Muszę i chcę zadbać o jego los. Tylko naprawdę to dla mnie trudne, wszystko mi przypomina Deksika. Kiedy obserwuję Rudego automatycznie myślę, jak zachowałby się Dexter, jak wyglądał, pachniał, jakie odgłosy wydawał. I to mnie boli. Wiem, że to może brzmi egoistycznie, ale tak czuję.


Zaczynam sprzątać, by w razie czego być gotowa na przyjęcie Myszkina. I oczywiście boję się, że czymś się zarazi, bo weci też podejrzewali panleukopenię (chociaż Deksik był szczepiony). Na początku choroby Dexa jeździłam do Rudego, więc jeśli by to była PNN, więc niestety pewnie i tak byłoby ryzyko zarażenia :?: .

Kolunia

 
Posty: 95
Od: Czw mar 12, 2015 16:03

Post » Pon maja 11, 2015 22:22 Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

Oto rzeczony kot w swej rudej osobie:

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano Pon maja 18, 2015 23:34 przez Kolunia, łącznie edytowano 1 raz

Kolunia

 
Posty: 95
Od: Czw mar 12, 2015 16:03

Post » Pon maja 11, 2015 22:32 Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

Wrzucam fotki przedstawiające widok z mojego okna na trawnik usiany kotami :201472 , wśród nich Rudy (swojego czasu podejrzewałam, że jest on gnębiony przez futerkowe, osiedlowe towarzystwo, aż pewnego dnia przydybałam wyluzowanego Myszola wygrzewającego się spokojnie wśród kotów, obojętnego na kąski zrzucone z jakiegoś balkonu :smokin:). Obawiam się, co będzie, jak on zobaczy wolnych kumpli i wybranki serca... Czy przywiezienie go tutaj nie będzie źródłem wielkie kociej frustracji i stresu.

Obrazek

Kolunia

 
Posty: 95
Od: Czw mar 12, 2015 16:03

Post » Wto maja 12, 2015 20:23 Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

W ciągu tygodnia chyba spróbuję wziąć rudzielca do nas, choć nie jestem do końca gotowa na nowego kota. Jednak tak się złożyło, że kot jest i nie może już dłużej siedzieć w zamkniętym pokoju. Boję się trochę, jak zareaguje, bo jego znajomi nas otaczają - siedzą pod każdym oknem. Może ktoś miał taką sytuację, że wziął kota do mieszkania z widokiem na ... koty :201472 duuużo kotów. Dzisiaj pod krzaczkiem obok mojej klatki siedziała tak krówka. Była odwrócona tyłkiem i jak zagadywałam, tak słodko strzygła uszkami, zupełnie jak mój Deksik, gdy do niego mówiłam. Nie odwracał głowy, tylko nadstawiał uszka...

Kolunia

 
Posty: 95
Od: Czw mar 12, 2015 16:03

Post » Nie maja 17, 2015 10:21 Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

Podczytywalam po cichutku twoj watek, a teraz juz oficjalnie trzymam kciuki za ciebie i Rudzika :ok:

Pomysl sobie moze, ze jestes takim domem tymczasowym ( z opcja domu stalego :)). Jestes w chwili obecnej w stanie pomoc Rudzikowi wiec skorzystaj z tego.
Nawet jesli okaze sie, ze Rudzik bedzie potrzebowal innego niz twoj domu, to na pewno bedzie latwiej szukac mu nowych opiekunow, jesli bedzie po full serwisie (odrobaczony, zaszczepiony, po kastracji), a ty bedziesz mogla co nieco o nim powiedziec. Moze taka opcja zdejmie z ciebie presje i mysl o tym, ze Rudzik zastapi ci poprzedniego kota.

Ja jestem w podobnej sytuacji - moj Norek odszedl w pazdzierniku i nie jestem nawet w stanie opisac wiezi, ktora nas laczyla. Byl moim pierwszym, ukochanym
i idealnym kotem. Od tygodnia jest u mnie Zefirek i mimo, ze zdarza mi sie ich porownywac, to dzis rano malo sie nie pobeczalam, kiedy to Zefirek przyszedl do lozka i i wpelzl pod koldre, zeby sie do mnie przytulic (wprawdzie wytrzymal gora dwie minuty, a potem popedzil dalej - no ale pierwsze koty za ploty ;)).
Zaden kot nie zastapi mi Norka i wiem o tym... ale moze kiedys nastapi moment, ze nie bede mogla sobie wyobrazic domu bez Zefirka.

Trzymajcie sie cieplo i powodzenia :)
W zamyśleniu majestat mają niedościgły
Wielkich sfinksów, co w głębi pustyni zastygły,
Jakby w wieczny zapadły sen odrętwiający.

Norku

 
Posty: 739
Od: Wto cze 01, 2010 15:25

Post » Pon maja 18, 2015 23:27 Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

Dzięki za kciuki :flowerkitty: , przydadzą się, bo prawdopodobnie jutro przywiozę Rudego i jeśli się przyjmie (zaakceptuje mieszkanie w bloku, bez możliwości wyjścia, nawet na balkon, którego nie posiadamy :cry: ), zostanie na stałe. Zobaczymy, trochę się lękam :roll: . Dzisiaj przeżyłam chwile grozy - Rudy nawiał. Biegałam za nim po ogrodzie i wokół domu, on skakał po drzewach jak wiewiórka, bawił się w chowanego, aż w końcu wyszedł za bramę. Myślałam, że dostanę zawału , zniknął mi z oczu. Kiedy biegałam po osiedlu, wyobrażając sobie straszne rzeczy, które mogą go spotkać, Rudy spacerował sobie jak gdyby nigdy nic po podwórku :201470 . Kot wniebowzięty :201453 :201413 , ja :201438 :201416. Kiedy do niego przyjeżdżam, już nie chce się za bardzo bawić i miziać, ciągle stoi przy drzwiach, spogląda znacząco i drze papę (rozbrajająco to wygląda, bo brak mu 2 zębów na przedzie :D ). Ciekawe, co będzie, jak znajdzie się u nas. Póki co wysprzątałam, wyprałam, zdezynfekowałam, co się da, choć i tak chłopak korzystał z rzeczy Dexterka, bo jeszcze nie wiedziałam, że jest chory :cry: .

Kolunia

 
Posty: 95
Od: Czw mar 12, 2015 16:03

Post » Pt maja 22, 2015 17:54 Re: Myszkin (ruda mysza) już u nas.Na razie DT, ale kto wie?

Rudy jest śliczny! :) Powodzenia! :ok:

edit: dopiero teraz zobaczyłam, że post z wtorku jest :oops: no i jak z kotem?
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt maja 22, 2015 20:24 Re: Myszkin (ruda mysza) już u nas.Na razie DT, ale kto wie?

Kot jest u nas od wtorku, docieramy się :wink: . Mysza okazała się kotem łóżkowo-fotelowo-kanapowo-pościelowym. Śpi między nami w łóżku od pierwszego dnia. Zadomowił się błyskawicznie. Strzela szczerbate uśmiechy i baranki. Je za trzech - teraz mam porównanie, Deksik to mam wrażenie kosztował jedzenie, Rudy pochłania każdą ilość, trzeba reglamentować. Nie mogę spokojnie wejść do kuchni, bo to prowokacja :roll: . Błyskawicznie opanował zabawę myszkami, szaleje, aportuje, fika salta. Ogólnie jest słodki, tylko ja jakoś tak ciągle nie mogę się pozbierać i mam wrażenie, że jego obecność nawet wzmaga smutek i żal po stracie Dexterka. No ale z tego powodu nie zamierzam oddawać Rudego. Do tej pory widział mało swoich kumpli z podwórka, bo pogoda była średnia, ale trochę już zawodzi pod drzwiami. Zobaczymy,jak sobie da redę z pokusami życia na wolności, gdy będzie cieplej. Na razie widać, że mu się podoba, rozkłada się jak król, wypoczywa rozanielony z głupawymi minami :201443. Ja ciągle się przyzwyczajam do innego kota, ale chwyta mnie za serce widok jego radości i szczerbatego uśmiechu (stracił kilka zębów, wczoraj zauważyłam też ubytki w górnym łuku, nie wiadomo, w jakich okolicznościach, ale na pewno nie w miłych :| ). Na pewno byłby szczęśliwy w domu z ogródkiem lub chociaż balkonem, ale nie wiem, czy jest sens szukać na szybko. Tym bardziej, że doświadczenia w tym zakresie nie mam żadnego, a nie chcę, żeby trafił byle gdzie. To kochana kocinka. Dzięki za wsparcie, bo chyba bym się nie zdecydowała go wziąć, gdyby nie forum...

Kolunia

 
Posty: 95
Od: Czw mar 12, 2015 16:03

Post » Pt maja 22, 2015 22:12 Re: Myszkin (ruda mysza) już u nas.Na razie DT, ale kto wie?

Pozbieranie się zawsze wymaga czasu.
Ale mimo to zrobiłaś wspaniałą rzecz: widać że kocisko szczęśliwe z Wami, w Waszym domu. :1luvu: Nie wiem, czy do pełni szczęścia potrzebuje biegania po dworze; myślę że nie. Moje jakoś nie potrzebują. :)
Najpiękniejszy kot na świecie to ten którego się samemu wyciągnęło z biedy i bezdomności. :ok:
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Sob maja 23, 2015 13:46 Re: Myszkin (ruda mysza) już u nas.Na razie DT, ale kto wie?

Nie przypominaj mu o wolności :wink: Będzie szczęśliwy w domku, wśród ludzi. Super decyzja :ok:
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 23, 2015 14:24 Re: Myszkin (ruda mysza) już u nas.Na razie DT, ale kto wie?

No wszystko zależy od niego - czy będzie się u nas dobrze czuł. Strasznie się denerwuję, bo Myszol miał dzisiaj biegunkę, na dodatek ten żarłok nie zjadł popołudniowej porcji mięska, a to do niego niepodobne :x . Boję się, że źle zrobiłam, że go do nas zabrałam. Minęły 2 tygodnie od śmierci Dexterka, dezynfekowałam mieszkanie, nawet kupiłam parownicę, żeby dotrzeć w różne zakamarki. Weterynarz mnie wyśmiał, że chronię bezdomniaka przed koronawirusami, z którymi na pewno zetknął się nie raz. FIPem niby nie można się zarazić. A jeśli on się zaraził mimo wszystko??? Staram się nie wpadać w panikę, ale Deksio też na początku miał biegunkę :( . Chyba bym sobie nie darowała, gdyby Rudy zachorował!

Kolunia

 
Posty: 95
Od: Czw mar 12, 2015 16:03

Post » Sob maja 23, 2015 14:41 Re: Myszkin (ruda mysza) już u nas.Na razie DT, ale kto wie?

Tak wygląda szczęśliwy kot :) :

Obrazek

Obrazek

Kolunia

 
Posty: 95
Od: Czw mar 12, 2015 16:03

Post » Sob maja 23, 2015 15:47 Re: Myszkin (ruda mysza) już u nas.Na razie DT, ale kto wie?

Wet ma rację co do zarażenia się, myślę że jest trochę przejedzony. Powinien jeść dwa razy dziennie. Ja rano podaję swoim porcję surowego fileta z kurczaka na przemian z wołowiną, przemrożone oczywiście. Kupuję np. kg filetów, kroję na porcje, wkładam do woreczków, zamrażam. Po południu mokre, u mnie tylko Gourmet mus, nic innego nie chcą. I suche dla kastratów, a Tofiś ma dodatkowo porcję RC Urinary.
Nie przekarmiaj go, kot w naturze nie je co chwilę myszki :lol: no i nie wiem czy podawałaś mleko, może to spowodowało biegunkę.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 23, 2015 16:11 Re: Myszkin (ruda mysza) już u nas.Na razie DT, ale kto wie?

Nie, mleka nie dostawał, wiem, że koty nie trawią laktozy. Ale faktycznie, chyba za dużo jadł. Próbowałam nasypać mu trochę suchego, żeby mógł sobie podjadać, ale wchłonął od razu wszystko, więc wiem, ze muszę wprowadzić inny system karmienia (Dexter mógł mieć pełną miseczkę cały dzień i podjadał w razie potrzeby - niewiele, mokrego nie ruszał ani żadnego mięsa). Jestem teraz przewrażliwiona, gdy widzę cokolwiek niepokojącego, jakąś zmianę z zachowaniu :strach: . Przed chwilą odkurzałam i kot tak się zamelinował, że nie mogłam go znaleźć przez pół godziny. :D Strasznie się boi odkurzacza.

Kolunia

 
Posty: 95
Od: Czw mar 12, 2015 16:03

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości