Odebraliśmy Piszczałka z lecznicy i odwieźliśmy do mojej koleżanki Sylwii, która zobowiązała się przygarnąć go tymczasowo... ale już teraz czuję, że zostanie u niej na stałe

To ogromna radość bo ten przemiły kocurek zanim trafił na ulicę musiał być kiedyś udomowiony, potrafi korzystać z kuwety, ma również świetne rozeznanie do czego służy klamka u drzwi i okien

Ludzcy domownicy już go polubili a i sympatyczna gromadka zwierząt Sylwii (dwa psy i trzy koty) przyjęli go bez agresji. W nowym, ciepłym domu szybko stanie na nogi, będzie do końca wyleczony z jego przypadłości a w przyszłym tygodniu poddamy go sterylizacji.


Przypominam, że szóstak cudnych kociąt również czeka na domy. Idzie zima - nie pozwólcie im zginąć:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=165452