TŻ złapał dziś na chwilę małego szaruszka - to też chłopak. Jesoooo, jakie to dzikie

, prychało, warczało, wywijało się , za chwilę zaczęło mruczeć by znów przejść do prychania.
A jak one się bawią....Dziś nawet przez chwilę widziałam przez okno maleńką tri, jest ciut większa od szarego, ale ewidentnie ma coś z łąpką/tyłem. Z nią będzie najtrudniej, bo praktycznie nie wyłania się spod palet. Musi trafić do weta. Chcę wszystkie maluchy wyłapać we wtorek, jak mamusię wsadzę do klatki, one pójdą z nią. Potem ona do weta, one zostaną.
Dziś widziałam, że karmiła całą czwórkę, choć jednocześnie największego odpędza i zaczyna na niego warczeć.
Co dalej - nie wiem
