Witamy, witamy wszystkich . Miło mi ,że tyle kociarzy "nie jawnych" się ujawniło.
Napisałam sążnistego maila o warunkach adopcji i takie .Wsio dotyczyło adopcji Rufinka.Znaczy sie na niego padło bo koniecznie musi byc chłopak.
I dostałam jedno ,no może dwa zdania w odpowiedzi.
O ,której dziś mogą przyjechać bo sprawa pilna
Pytnia o warunki, umowę ,zabezpieczenia
umkły kobiecie.
Rufinek jest mega brzydalem. Jak to TŻ określa o aborygeńskiej urodzie. I nie chodzi mu o kolor skóry tylko o...noś. Jest rozpłaszczony, duży jak na drobny pysiek , różowo-świński. Mnie rozczulający , TZ śmieszący. Rufiś w ogóle jest jakiś nieproporcjonalny. Długonogi, wielkołapy, witkowogoniasty , trókątnogłowy i maminsynkowy.
Rodi jest bystra i szybkonoga. Okręciła sobie Janusza w około pazurka. Tamiśta czasem jest mocno skonfudowana przeniesieniem uczuć na inny żeński obiekt. Ciurkoli do niej strasznie.Aż się boję ,że dziecko nie nauczy się prawidłowej wymowy tylko sieplienić będzie.
Dom Mikusia dzwonił z zapytaniem czy nie chory. Zmartwiałam bo to wiadomo, że dopiero co poszedł a on na prawdę wrażliwcem jest. Okazuje się ,że wypuszczony po całodziennej izolacji (a nie nawykły ) drepcze nożynami i miaukoli. A... Mikuś tulasów się domagał i uwagi, i wzięcia na rączki, i pogadania...U nas zwierza dostatek. Trudno być samotnikiem a Mikuś i tak nie należy do nich. Musiało być mu wyjątkowo trudno siedzieć po jedynaku. Wyjaśniłąm co miałam wyjaśnić. Serce mi zakrwawiło jednak jak jego podśpiewywania usłyszałam. Niech mu będzie jak najlepiej.
Mysia tęskni. Mimo ,że ostatnio z bratem mało przebywała to jednak do wczoraj jakby jej nie było. Aż szukałam jej bojąc się czy nie chora. Bojąc się też ,że gdzieś wypadła z chaty a ja czy Janusz nie zauważyliśmy tego. Nawoływania nie pomogły. Panika rosła. Koty procesja mi towarzyszły. Ich panika też rosła. Panika ,że ja michy nie postawię a wstałam spod kołderki. Wstanie = posiłek. Co tam byc czy nie być Myszki!
A ona smutaśna polegiwała w budce od drapaka .Budka ta była kiedyś ulubioną dzieciaków jak malunie jeszcze były.Potem o niej zapomniały.
Jednak dziś już zawitała na śniadanie z impetem. Choć mniej gadatliwie.