Dziś udało się złapać pierwszego - whiskasika.
Nie wyrywał się, grzecznie dał się zanieść do altany. Ten egzemplarz nie jest dziki i dobrze rokuje jeśli chodzi o oswojenie

Na razie umieściłam go w małej klateczce, takiej akurat dla jednego kociaka. Serce mi pęka jak pomyślę, co czuje to maleństwo w swoją pierwszą, samotną noc

Byłam dziś zdeterminowana łapać - pierwsze co usłyszałam na działkach jak przyjechałam, był koci wrzask

No i już wiedziałam, że kociaki się rozłażą, a nocą po działkach biega wielki pies jednego z działkowiczów

Długo nie było tego malucha, już się martwiłam, ale po ponad godzinie przybiegł wystraszony. To ten, którego wczoraj złapałam na transporter. Jutro spróbuję powtórzyć numer z miską w transporterku. Chciałabym złapać je jak najszybciej, żeby znów rodzinka była w komplecie. Kotka na końcu.
A to złapany maluszek - sreberko, po pierwszym rzuceniu okiem chłopiec. No to niech będzie ... Jaś


