» Wto sie 06, 2013 10:46
Re: Kolorowe kociaki urodzone w śmieciarce szukają domów
Pod koniec sierpnia, wrzesień... zegar tyka, dzieciaki rosną, a ludzie chcą jednak małe słodkie kuleczki.
Z kociakami jest problem, który nie wiem jak rozwiązać.
Zostały 2 rudzielce, Zosik nic nie wie, ma mieć niespodziankę jak wróci z wczasów. Może tego nie czyta, mam nadzieję. Ale Remondis, zwany Zbysiem i Łukaszkiem - pod tym ostatnim imieniem znalazł dom. Wracając do rudzielców, są ze sobą bardzo zżyte, no i dzikie są, za dzikie na adopcje, ludzie mówią, że są chore, bo leżą w kąciku klatki, uszy po sobie, zero ruchu... Tak było na adopcjach. W DT u Zosik siedzą w WC w klatce, szaleją w niej, jak przychodzę to wypuszczam. Jak je wyłapuję z powrotem, to jest płacz jak jeden w klatce a drugi np. za lodówkę wchodzi, bo się boi. Jak jednego zabrać z pola widzenia, to płacz, cokolwiek płacz. Płacz wywabia łobuza zza lodówki, biegnie do brata. Jakby na adopcjach w najbliższą sobotę jeden z nich jakimś cudem znalazł dom, to co będzie z tym drugim? No i problem dzikości, jestem tam najdłużej jak się da, ale nadal są tam inne koty, to jest rodzeństwo i najważniejsze dla nich to zwiać od człowieka i bawić się ze sobą. Jak je oswoić? Do siebie ich nie wezmę, nie tolerują w ogóle mojej suki, straszny stres dla nich, no i suce mogłyby krzywdę zrobić, bo ona głupia i je już kocha... U mnie jest niebezpiecznie, a klatkę mogłabym wstawić jedynie do pomieszczenia gdzie temp. nie spada poniżej 27 st. więc odpada, trzymanie ich w klatce odpada.
Jakieś pomysły? Wrzuciłam na FB prośbę o DT dla nich, że dokładam karmę, żwirek itp.
W Częstochowie jest masakra, wysyp kociąt, DT przepełnione.