Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
limon pisze:Z mojego kociego doświadczenia wynika, że najbardziej wdzięczne i miziaste są kotki, które zanim znalazły nowy dom miały ciężkie życie. Taki kotek wymaga dużo cierpliwości, czasu, zrozumienia i wręcz królewskiego traktowania, ale naprawdę warto. Tak było z moją Hermioną. Nie wiem dokładnie co przeszła zanim do mnie trafiła, ale chyba sporo złego ją spotkało w ciągu Jej rocznego życia. Hermionka trafiła do znajomych Wetów ze zmasakrowaną łapką, ktoś ją przyuważył, że błąka się po okolicy, złapał i przyniósł do Nich. Uratowali jej życie i sprawność. A gdy się wykurowała wybrali mnie na Jej nową rodzinę. Hermionka na początku była bardzo humorzasta, w ogóle nie pozwalała się brać na ręce, nie przychodziła na sofę gdzie siedzieliśmy w trójkę z pierwszym kotem Adamem, nie była chętna do głaskania (a ściślej, to dostawała histerii). Trzeba Jej było dać trochę czasu na oswojenie się z nowym miejscem, ludźmi, drugim kotem. Powoli Hermionka odzyskiwała zaufanie do ludzi, co było wspomagane poprzez podtykanie różnych smakołyków (surowe mięsko ponad wszystko!). Zaczęła przychodzić do naszego łóżka, na początku kładła się w rogu łóżka nieśmiało zwinięta w kłębuszek i uciekała przy najmniejszym ruchu. Cierpliwie czekaliśmy, aż w końcu po kilku miesiącach Hermiona zaczęła sama przychodzić na pieszczoty!! Gdy już raz przyszła, to później każdego dnia wieczorem gdy tylko usiedliśmy, to ona była pierwsza na kolanach i nie było takiej siły, która by ją zmusiła do opuszczenia zajętej miejscówkiW nocy wchodziła do łóżka pod kołdrę i spała między nami przytulona. W Jej spojrzeniu było coś magicznego, autentyczna miłość, wdzięczność i przywiązanie. W sumie na przestrzeni 15 lat lat żyło ze mną pięć kotów, ale tylko Hermionka była kicią sponiewieraną przez życie i tylko Ona stała się taką słodką wdzięczną przylepą.
Niestety, Hermionka nie miała długiego życia, zaczęło się ono chyba dość drastycznie oraz strasznie i zbyt szybko się skończyło - nie daliśmy rady zwalczyć chłoniakaByła z nami od czerwca 2010 do 18 lutego 2013. Do tej pory gdy o Niej pomyślę, to łezka mi się w oku kręci....
Proszę, weź kotka którego nikt nie chce, bo jest chory lub okaleczony. Nawet się nie spodziewasz ile ciepła, miłości i wdzięczności dostaniesz od niego wzamian.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości