» Wto sty 15, 2013 17:23
Re: Subtelna Neska - Warszawa
Oczywiście nigdy nie możemy mieć 100% pewności, jak zmiany wpłyną na kota, co jest dla niego lepsze.
Nawet w najśmielszych snach, nie spodziewałyśmy się, że zmiana aż tak zestresuje Ciapka, a i Nesię dość silnie.
Pytasz Iwlajn, co to zmieni w sytuacji kota - przede wszystki one nie muszą iść do adopcji po miesiącu, jeśli nie będą na to gotowe. A mogą nie być. Nie ma co się spieszyć i zafundować stres kotu, a przyszłemu DS stres i rozczarowanie. Należy pamiętać, skąd te dzieciaki pochodzą. Marta zrobiła z nimi kawał dobrej roboty. Jednak oboje są nadal lekko niedożywieni, Nesia ma jeszcze leczone oczka. Stres osłabił ich odporność. Ciapeczek zmienia ząbki i ma stan zapalny dziąsełek. Bardzo się trzeba nawysilać, żeby pobudzić jego apetyt.
Nowy dom nie jest zielony w temacie kotów. Ale maluszki przez chwilę jakby zapomniały o co z tym ludziem chodzi. Wymagają jeszcze troszkę pracy. Domek nie ma klatki, w której mógłby je izlować, bo np. izolacja w pokoju to za mało. Nie wyobrażam sobie, by miały być ścigane po całym pokoju do podania kropelek do oczu. A sama Nesia na razie nie podejdzie. Potrafią nas osyczeć, mimo, że gdy "zmuszamy" je do kontaktu w końcu zaczynają czerpać z niego przyjemność i potrafią się rozmruczeć i nadstawiać łebek do głaskania. Jednocześnie potrafią też nasyczeć i wycofać się. Nie ma w nich agresji, tylko taki odruch ucieczki. Maluszki lubią ludzia, pieszczoty, ale teraz silniej działa w nich instynkt niż to lubienie. W tej chwili u mnie nie ma szans by same podeszły nawoływane w jakikolwiek sposób. Próbują się ukryć, być niewidzialne. Choć za chwilkę zaczynają mruczyć, gdy troszkę im na przekór wygłaskujemy je. Nie wiem, jak to nazwać. One wymagają jeszcze przełamania. W tej chwili w DS pewnie zniknęłyby pod szafą i nie wychodziły w obecności człowieka. Bo jednocześnie człowieka lubią i nie ufają mu. Dzięki temu w sumie żyją. Nie dały się nikomu skrzywdzić.
Bardziej potrzebują kotów, niż człowieka. Gdy ja do nich przychodzę, ignorują mnie, to ja wywołuje interakcję. Natomiast na wołającą mnie Prim zareagowały od razu wielkim entuzjazmem. Gdyby tylko mogły, pobiegły by do niej. A chodzi o to, żeby one człowieka zaczęła traktować jako "normalną" część ich stada, życia. Jak inaczej je dokarmić, leczyć.
To przemiłe i piękne dzieciaki. Mają zadatki na niesamowite miziaki-rozrabiaki. Jeśli domkowi zależy, poczeka. Jeśli nie, to przecież znajdzie się lepszy.
Nesia jest bardziej niż Ciapek rezolutna. Ona też wiedzie w tej parze prym. W zabawie zapomina, że przed nią siedzę. Kiedy sobie o mnie przypomina w pierwszej chwili jest popłoch. Staram się ją jakoś zabawiać. Gdyby zaciekawiła się człowiekiem i zrelaksowała, to łatwiej się przełamie. Będzie bardziej kontaktowa. Nesia ma apetyt, jak mały piesek. Nesia jest niezwykle bystrym chochlikiem.
Musi zaufać człowiekowi, wtedy łatwiej będzie się nią opiekować.
