Urocza ok. 3 miesięczna szylkretka - zostaje u nas na DS :)

Nowa_Sztno pisze:
Kaprys2004 pisze:Tylko rozum nie pozwala mi się do niej ustawić w kolejce

...tylko rozumem kieruję się szukając jej nowego domu

Nie dziwię się.. :roll:

Rok temu przygarnęłam roczną bezdomną mamę z dzieckiem z Gdańska (drugie wyadoptowało się po drodze, w Toruniu). Zosia-mama była spełnieniem moich kocich marzeń: od urody po super charakter. Przeżyłam chwile grozy, bo dziewczyny weszły do mojego domu godzinę przed wykryciem pp. Nie zachorowały, ale co przeżyłam, to moje

Ogłaszałam je przez kilka tygodni i nie było chętnych, czego nie jestem w stanie pojąć. Kiedy zadecydowałam z radością, że powiększają moje i tak zbyt duże grono, 12.03. zadzwoniła znajoma, że jeszcze dzisiaj jej przyjaciele chcą obie dziewczynki adoptować. Wzięła mnie z zaskoczenia, bo delektowałam się wytworami Matki Ziemi na Wystawie Minerałów, a w momencie telefonu - wszystko przestało mi się podobać. Pojechałyśmy do nowego domku i.. dziewczynki zostały. Serce mi się rozrywało, kiedy poszłam się z nimi pożegnać: maleńka Isia spała sobie w najlepsze w betach nowych opiekunów, ale jej mama, moja Zosia, leżała obrażona i zdenerwowana i nawet na mnie nie spojrzała. Są w tym domku szczęśliwe, ale gdybym mogła, to bym cofnęła czas i dała sobie jeden dzień na zastanowienie. I wiem jak by się to zakończyło... :roll:

Doskonale to rozumiem :ok:

Dlatego zależy mi, żeby szybciutko znaleźć nowy dom Malutkiej. Z każdym dniem, (o ile to możliwe) przyzwyczajamy się do niej coraz bardziej. A ona jeszcze to perfidnie wykorzystuje mrucząc, wtulając się w nas i wskakując na kolana :lol:

I taka jest milutka, malutka i cieplutka...

Ehhhhh... domku, znajduj się szybko!

Dodałam jeszcze Zosi zdjęcie.. prześliczne stworzenie i też urokliwa aż do bólu..

Oddawaj ją szybko, bo będzie płacz i zgrzytanie zębów.. :roll:

Jesteśmy z Malutką po wizycie u okulisty. Gdyby nie fakt, że nie mam pamięci do tych wszystkich medycznych pojęć, pewnie bym tu wszystko dokładnie opisała. W skrócie: nie jest źle

Najważniejsze, że bakteria/wirus (?) nie zaatakowały rogówki.
Nie ma żadnych obaw o oczy; nie ma żadnych wskazać do zabiegów (w przeciwieństwie do psa, którego zabrałam na konsultację tylko "przy okazji"). To się często zdarza, zwłaszcza kotom o obniżonej odporności lub kociakom, które jeszcze swojej wysokiej odporności nie mają wytworzonej. Plan leczenia wygląda tak, że ma nadal dostawać do końca 3 tygodnia unidox. Dodatkowo przez 7-10 dni biodacynę. Później kontrola, ale nie trzeba będzie podawać unidoxu przez kolejne pół roku, jeśli już ropienie nie będzie powracać (a za to cały czas trzymamy :ok:

)
Nie zaszczepiliśmy jej jednak, chwilowo ma "odłożone" szczepienie.

A tu Malutka po powrocie z lecznicy. Najlepiej wyładować złości na myszce

Dobre wiadomości i jak zawsze fajowe zdjęcie :1luvu:

Oczywiście dalej trzymamy :ok:

Boże, jaka ona jest cudna :1luvu:

Kciuki za zdrówko!

Hmm, nie podoba mi sie pomysl podawania antybiotyku przez pol roku

. Co to ma na celu?
No i zaszczepilabym dziewczyne najszybciej jak sie da.
Jak czytam forum to wlos mi sie jezy, ile kotow umiera na pp.

Mala jest cudowna :1luvu:

Hmm, nie podoba mi sie pomysl podawania antybiotyku przez pol roku

. Co to ma na celu?
No i zaszczepilabym dziewczyne najszybciej jak sie da.
Jak czytam forum to wlos mi sie jezy, ile kotow umiera na pp.

Mala jest cudowna :1luvu:

ariel pisze:Hmm, nie podoba mi sie pomysl podawania antybiotyku przez pol roku . Co to ma na celu?

Nie przez pół roku ciągiem, tylko przez 3 dni każdego miesiąca (przez 6 kolejnych miesięcy). I tak też często się stosuje, ale nie tym razem akurat, bo to było wstępnie ustawione leczenie do konsultacji z okulistą, a okulista uznał to za zbędne :ok:

Jako, że jednak przyjmuje antybiotyk i (od dziś) równolegle z nim drugi antybiotyk do oka, to zaszczepiona zostanie pewnie po tych antybiotykach. Ogólnie, to koleje szczepienie przypadałoby na sobotę (pojutrze). Na razie wciąż podaję jej też tabl. podnoszące odporność (immunodol). Ale jeśli nasza lekarz prowadząca uzna, że trzeba ją jednak zaszczepić w sobotę, to oczywiście zaszczepimy bez gadania (z białaczką włącznie).

A tak ogólnie jak na nią patrzę, co ona tu wyprawia, to nie wygląda na taką, której cokolwiek by dolegało :roll: