Witamy serdecznie wszystkich
Gospodyni -znaczy się ja-ospała mocno próbowała sobotę ogarnąć by zdążyć ze wszystkim.
Najsajpierw działała Samochwała co
ogarła chatę.W porozumieniu z Sikunowym Detektywem. Pralka poniosła konsekwencję ich działalności .I moje kolana. Poszukiwanie w godzinach późniejszych żelazka o rewelacyjnych parametrach i równie rewelacyjnej cenie zajęły troszkę czasu.Wszak blondynka musi się poprasować. Choćby małe co nie co. Nasze wcześniejsze sprzęcicho skończyło definitywnie w koszu na śmieci. Gdzie są żelazka z dawnych lat? Co to prasowały, prasowały...aż do przypalenia. Potem zmieniało się coś tam (cudem zdobyte) i prasowało, prasowało...Teraz cudem jest dłuższe działanie tego ustrojstwa.
Potem był bieg za strzykawkami. Aptekowy.Czy wiecie,że kupienie 20 w aptece graniczy z cudem.Cudu nie było. Dość późno wpadłam na genialny pomysł.Ale liczy się,że wpadłam. Zadzwoniłam w ostatniej chwili do weta.Tuż przed zamknięciem lecznicy stałam się dumnym posiadaczem wymarzonego plastyku.
Żuniek dobrze zniósł dziś kroplówki. Ja mniej dobrze. Głowę miałam na wysokości jego ogona. Zdrojowe powietrze zawierające naturalne zapachy mało mnie nie powaliło. Ale jakoś przetrwaliśmy oboje.
Idę gardło przepłukać.
Dziś pani chciała zaadoptować Salemka, a nawet dwa koty. By ten nie głuchy był przewodnikiem. Do domu wychodzącego.Jest parkan wysoki i takie tam zabezpieczenia. Nie zrozumiała co mówiłam i co tłumaczyłam. Chinszczyzną widocznie operowałam.
Szalony Kot pisze:Przyklejam.
Martynko, na poprzednim wątku wrzuciłam maluszki do fb. Jak się obrobisz i będziesz mieć chwilkę daj głos

podrzucę kolejne.