Wczoraj woziłam rudego jeszcze raz na zastrzyk i znowu zsikał się w transporterku. A tak się darł w obie strony, że po drodze nazwałam go....Klaksonem
Wydaje mi się, że jego może ktoś wywiózł w jakimś małym pojemniku i wyrzucił, dlatego teraz tak boi się transporterka, że sika pod siebie. Normalnie załatwia się do kuwety, nie ma z tym problemu, a tutaj dwa razy w aucie zachował się tak samo, dlatego wydaje mi się, że to nie przypadek.
Pani Ania wzięła Klaksona (

) na próbę do mieszkania, bo chciała zobaczyć, jak będzie się zachowywał w stosunku do kotów. Ale jest ok, jest spokojny, zero agresji, sama widziałam, jak wyłożył się pod fotelem brzucholem do góry. Kotki pani Ani patrzą w niego jak w telewizor, pewnie mają trochę rozrywki
Ale chyba ciągnie go jeszcze zew natury, bo miauczy i chodzi od drzwi do okna. Być może trzeba mu będzie szukać domu wychodzącego, bo nie wyobrażam sobie, że ktoś trzymał nie wykastrowanego kocura w mieszkaniu (no chyba że dlatego go się pozbył).
No cóż, zobaczymy. Myślę, że każdy następny dzień od kastracji będzie działał na korzyść Klaksonka
