Współczuję całej tej sytuacji. Nie potrafię tylko zrozumieć TŻ, który bardzo lubił koty, a teraz ich nienawidzi.
Myślę, że koty nie dojdą do siebie w tak napiętym, burzliwym i nieszczęśliwym w sumie domku. Tylko czy znajdzie się ktoś, kto je przygarnie? Nie oceniam źle ani Ciebie, ani TŻ-ta - rozumiem, że jesteście jeszcze dodatkowo zmęczeni problemami z dzieckiem. My mamy sikającą sunię, jest zdrowa, behawiorysta nie pomógł. Sika na meble - łóżko, fotel, kanapa. Też czasem nam nerwy puszczą, w złości mówimy, że mamy jej dość. Ale kiedy złość mija, kochamy nadal. Jednak sytuacja jest diametralnie różna, bo jesteśmy z tym kłopotem razem. I ona nie robi tego codziennie - inaczej spalibyśmy stale na podłodze.

I nigdy bym, byśmy, jej nie oddali.
Trzymam kciuki za nowy dom, gdzie zwierzęta zaznają spokoju i bezwarunkowej miłości. Piszesz, że miałaś chętnych - czy to informacja o siakniu ich odstraszała? Może zaznaczaj w jak napiętej atmosferze żyją teraz koty? Rozumiem, że kotka ma szanse na powrócenie do normalności w załatwianiu potrzeb? Masz możliwość wsparcia finansowego nowego domku? Spotykałam się z takimi uwagami w ogłoszeniach, może to pomoże? Czy kocur został wykastrowany przed zaczęciem znaczenia? (To ważne info dla ewentualnych chętnych).
Zrób najładniejsze zdjęcia, jakie można im zrobić. Opisz ich najlepsze cechy charakteru. Do tego dodaj informację o ich sytuacji i problemie. Niech opis nie straszy tylko "wadami".
Nikt Cię nie ocenia. Wiadomo, że koty dodatkowo zestresowało dziecko i potrzebowałyby dużo czasu na dotarcie się do sytuacji. Przecież dzidzia to rywal, który odbiera im miejsce, uwagę panci. Też byś z takim próbowała "walczyć". Jednak przy awanturach nie sądzę, by coś pomogło.
Żałuję, że nie mogę wspomóc adopcją. Niedawno pożegnałam po 20 latach wspólnego życia mojego piesia padaczkowca. Zostały dwie suńki i doszły dwie koteczki. Mogę tylko życzyć powodzenia.
Trzymam kciuki!