Kotka na wolności od tygodnia. Wyleczona z zapalenia górnych dróg oddechowych/kk(?) i z mocno podleczonym świerzbem,odrobaczona dwukrotnie,odpchlona, wysterylizowana,zaszczepiona. Więcej nie mogłam już nic dla niej zrobić.
Karmicielka obrażona, bo wg niej kotka się nie pojawia, wmawia mi ,że nie żyje

. Zważywszy,że w pobliżu jest ulica i ostatnio zginęła pod kołami jedna z wysterylizowanych burych kotek

Zrobiłam śledztwo u pobliskiej wetki, do której ją zaniesiono- zarzeka się,że to nie "moja" kotka", "jestem lekarzem weterynarii i potrafię rozpoznać np. świeży szef po sterylizacji-ta kotka miała duży kamień na zębach- no albo mi pani uwierzy, albo nie..." . "Moja" kotka napewno nie miała kamienia - sama podawałam jej leki- wiem to. Ale sytuacja i tak jest nieprzyjemna, a mnie chwilowo ręce opadły...
Tam jest kilka burych kotów i wg mnie ona też jest, ale przestała podchodzić do ludzi, nie daje się głasać,stąd przekonanie karmicielki,że to nie ta sama kota
Anielko dziękujemy za budki i polar
