Na razie zmieniłam tytuł ogłoszenia, bo jeśli Łatka znajdzie dom to będę mogła wziąć na DT kolejnego malucha/maluchy.
Dzisiaj czyściłam Łatce uszy. Z każdego wyciągnęłam korek - każdy wielkości centymetra

Zaczynam mieć wątpliwości co do tego czy dobrze zrobiłam biorąc Łatkę do DT. Jestem z natury osobą pesymistyczno-pesymistyczną jak ktoś kiedyś o mnie powiedział... Miałam przebłysk, że biorąc ją, mogę jej pomóc, ale teraz zastanawiam się czy to było dobre posunięcie. Czuję, że to nie fair wobec jej rodzeństwa, że może właśnie nie dałam jej szansy a odebrałam. Tych kociaków dogląda nasz oddział TOZ, dokarmia moja babcia i pradziadek, matka jest łowna i uczyła maluchy polować, same dałyby radę, może wystarczyłoby je pokastrować i by tam zostały, a tak? Zabierając Łatkę może zrobiłam jej krzywdę. Nie może już wrócić do tamtych kociaków, leczenie jej uszu poszłoby na marne. Przyzwyczaiła się do ciepła, do głaskania, zawęziłam jej możliwość tylko do przebywania w domu

A co jeśli nikt jej nie weźmie? Kiedy popatrzyłam na ogłoszenia w internecie, jestem przerażona ilością kotów do oddania. Jeśli już ktoś szuka kota to rudego, czarnego, tricolor albo pręgowanego, a ona taka łaciata. Sama nie będę mogła jej zostawić, nie wyobrażam sobie oddać jej do schroniska. Może zbyt optymistycznie podeszłam do tematu, może źle zrobiłam. Macie większe doświadczenie niż ja, myślicie, że to był dobry wybór? Nie zrobiłam jej krzywdy?