Wściec się można, żeby było weselej kocicy otworzył się jakiś ropień na tyłku
Chciałam jej obciąć pazurki, wchodzę do pokoju, kocica się myje, wołam, kiciam, a ta nic, liże i liże. Patrzę, a tam ropa płynie tuż przed ogonem na plecach.

Dobrze, że się otworzyło, bo nic nie widziałam, że coś tam ma. Szkoda, że nie zauważyłam w lecznicy, jak była na głupim jasiu
Ile sobie pozwoliła - zdezynfekowałam - śmierdzi ropą, założyłam kołnierz, żeby opanować to wylizywanie. Od razu dałam jej antybiotyk, który miałam w zapasie dla kocicy podwórkowej.
Oj, chyba się jutro przejadę do lecznicy po leki, przy okazji kocicę pokażę, bo w pojedynkę trudno się do niej dobrać.
Dobrze, że ją zabrałam z tej piwnicy
