Jejku ona jest taka przekochana!

Ciągle siedzi na tarasie, a to leży na ziemi, a to na ławce, nigdzie nie chodzi, zupełnie jakby czekała, wiedziała, że zaraz ktoś wyjdzie, a jak już kogoś zobaczy to tak miauczy, mruczy, kładzie się na plecy i chce aby ją głaskać. Ale łobuziara nie ma jeszcze takiego wyczucia w ząbkach i przy zabawie czasem mocniej podgryzie, to samo z pazurkami, nie wie po prostu na ile sobie może pozwolić.
Oczywiście jak to ja, zaczęłam już kombinować co z nią zrobić. Pierwsze co mi przyszło na myśl to jak będę w wakacje Czarnulka zawoziła do dziadków to może by tak w komplecie je dać, on jako jedyny z moich kotów ją akceptuje, w końcu to jego mamuśka. No ale kurdeee... oni nie będą jej chcieli! Dziadek to może jeszcze, ale babcia niekoniecznie, nawet do czarnucha nie jest przekonana. Więc na siłę nie ma co.
Innym rozwiązaniem na które wpadłam to może jak w wakacje Czarnulek trafi do dziadków, to zostaną nam tylko dwa koty, to może by tak zapełnić puste miejsce po nim i przygarnąć Trissunie ,i wtedy byłaby NASZA

To by było najwspanialsze rozwiązanie, ale rodzice pewnie tym razem się nie zgodzą! Chociaż kto wie, może będzie tak jak z moim każdym kotem, że bezdomny, bezdomny a z czasem się tak przychowały, że z bezdomnych zrobiły się nasze, i nie było żadnych próśb aby zostały, to było po prostu oczywiste:) No ale problemem też są moje koty... Mają traumę po niej bo jak miała małe to straszliwie je atakowała i moim widocznie szczególnie zapadło to w pamięć. Teraz role się odwróciły i to ona się boi a moje atakują, może nie tyle co atakują a bardzo syczą, a Kajtek dodatkowo warczy niemiłosiernie.
I bądź tu człowieku mądry i coś zrób.