UFFFF

cała rodzinka jest już w Zabrzu, pod dobrą opieką, transport się udał - ogromne, wielkie dzięki dla Betaki i Killathy - i dla sponsorek transportu z Wrocławia do Zabrza
kłaniam się nisko i bardzo, bardzo dziękuję wszystkim zaangażowanym za pomoc. Bez Was byłaby wielka kicha...
EDIT:
Za zgodą Beaty podaję rozliczenie kosztów:
"Rozliczenie wyjazdu:
420km x 6,1l = 25 litrów po 5 zł = 125 zł.
50 zł od Milenki przekazałam Basi w gotówce.
Samochód skonsumował drugą pięćdziesiątkę. Różnicę dokładam od siebie"
Wróżka na pożegnanie użarła mauża lekarki, u której była, i to podobno dość konkretnie użarła

... A takie to wyglądało miłe, małe i niewinne

EDIT 2:
za pomoc finansową i deklarację tejże gorące podziękowania dla Kotydwa12, Milenki i Aleksandry59 : )))
EDIT 3:
wieści z ostatniej chwili: na leki dla Rodziny Basia wydała 25 zł.
EDIT 4:
Jest mi bardzo przykro i smutno poinformować, że Wróżka umarła dzisiaj rano
Odeszła nagle, zaczęło się od drgawek, Basia pojechała na gwałt z Kicią do lecznicy, ale niestety reanimacja nie powiodła się i Koteńka odeszła..
Sekcja wykazała.. tętniaka na sercu

. Lekarz się wręcz dziwił, że Wróżka donosiła, urodziła i wykarmiła kociaczki, bo w tym stanie mógł ją zabić każdy większy wysiłek..
Kiciunia nie miała szans.. I nie dało to żadnych objawów - aż do dziś..
Dwie rzeczy wydają nam się (Basi i mnie) odrobiną światła w tym smutnym wydarzeniu - po pierwsze, Wróżka odeszła zadbana i kochana, a jej dzieci pozostają pod najlepszą opieką; po drugie - to naprawdę jest cud, że udało się ją złapać i zawieźć do Basi, bo gdyby była wolna na ulicy z dziećmi, to już prawdopodobnie by nie żyła, a maluszki zginęłyby bardzo szybko - mogłyby nawet nie zdążyć umrzeć z głodu, lecz zadziobane przez sroki lub zagryzione przez psy.. A gdyby udało się ją złapać przed urodzeniem maluchów, to najprawdopodobniej nie przeżyłaby narkozy

Przypominam sobie ten mały, czarnobiały łepek barankujący moją rękę i wszystko mi się w sercu kroi

...
Bardzo dziękuję Wam wszystkim, którzy włączyliście się w pomoc Wróżce i maluchom... mam nadzieję, że następne wieści nie będą już takie smutne....