Nic lepiej jak na razie. Mały prążek się dusi tak, że słyszę to siedząc w pokoju (a dziewczynki w łazience przebywają), pozostałe laski też chechłają.
Wczoraj mały prążek pięknie zapuściła motor na moim brzusku, kiedy gapiłyśmy się w TV. Wydaje mi się, że one się wzajemnie "nakręcają" i jak wchodzę do łazienki to często wszystkie chowają się między wiadrem a wc

Ale malutka wychodzi po chwili i zajmuje się swoimi sprawami nie zważając na moją obecność, podczas gdy czarnula i duży prążek raczej po kątach się chowają póki nie wyjdę.
Dzisiaj czarnulka pierwszy raz wyszła na mokre jedzonko (wcześniej bez krępacji przy mnie jadła tylko mała prążkowana). Mam w łazience 3 spodeczki i nakładanie mokrego już kojarzy im się z charakterystycznym dzwonieniem o owe spodeczki. Siostrzyczki zajęte pochłanianiem jedzonka zasponsorowanego przez Kasię godzą się na każdą formę dotyku, póki na spodeczku coś jeszcze jest, potem nie domagają się pieszczot a czarnulka wręcz czmycha za wiadro.
Duży prążek jest bardzo zestresowana, stawiam jej spodeczek w jej kąciku i muszę zejść jej z pola widzenia, bo inaczej nie zacznie szamać.
Miętolę systematycznie wszystkie. Tylko coś odzewu na ogłoszenia brak
Myślę, że przy takiej ilości ogłoszeń gdzie reklamowane są domowe przytulaki to te koteczki mają mniejsze szanse już na starcie. Ale czy zatajać to, że małe jeszcze trochę czasu potrzebują? Żeby to się nie skończyło zwrotem..
No i bardzo martwi mnie to co się z nimi stanie jeśli do 27.11 nie znajdą domków. Ja będę zupełnie, totalnie bezsilna - wsiądę w samolot i tyle.
Może, z ogrooomanym znakiem zapytania, jeśli zostałaby tylko jeden kociak to moim przyjaciele którym zostawię swoje futra podjęliby się przetrzymania jej (oczywiście intensywne szukanie DS oraz wszystkie koszty wynikające z posiadania tego kota leżałyby po stronie głównego opiekuna finansowego maluchów, czyli w tym wypadku Kasi). Ale jeszcze nawet nie podnoszę tej kwestii, bo aż się boję reakcji. I tak wyświadczają mi ogromną przysługę, nie śmiem ich obarczać dodatkowym kotem.