przyjechałam...no i ręce pełne roboty. Kociak się znalazł na szczęście cały i zdrowy. Porzuciły dotychczasowe niebezpieczne gniazdo i mieszkają pod choinka swojej karmicielki:) Zrobiła im prowizoryczna budę w której mogą się schować pod stołem jak pada. Mały już jest wyleczony, wczoraj dostał ostatni raz antybiotyk na wszelki wypadek,oczka piękne, nie kicha...sukces:) aaa no i przez tydzień przytył prawie 100g:) szaleje jak wariat na tych działkach:) mama jego też dostaje kropelki bo oczka łzawią.
Natomiast znalazłam "gniazdo" tej drugiej brązowej kotki:( z 3 maluchów sa już tylko 2:( jeden bardziej czarny z białym (płeć nieznana), a drugi chyba kocur biało czarny i niestety już go bierze choróbsko, bo oczka zaropiała i dzisiaj kichał. Na szczęście wczoraj mu zakropliłam oczy i dziś już jest efekt,ale jutro jak mi sie uda go złapać (musi się udać) to pojedziemy do weta. Ale nie podoba mi się ich mama:( też ma czerwone oczka i ropiejące, na jednym zdjęciu przy misce w zbliżeniu to widać. ehhh kupa roboty:( zrobię im allegro dziś może jutro.
a tu link z ich zdjęciami, bo jest za dużo aby wszystkie wstawiać.
rodzinka nr 1:http://img834.imageshack.us/g/img0479e.jpg/czyż on nie jest piękny...
rodzinka nr 2:http://img101.imageshack.us/g/img0489re.jpg/