Kociak nadal czeka na pomoc, boję się żeby nie spotkał go los kotka którego znalazłam miesiąc temu. (wracałam z moja psicą [*]

od weterynarza i zobaczyłam na drodze coś malutkiego, myślałam że to szczurek, ale zaraz wyszła do niego chyba matka i wąchała go. Zatrzymałam się żeby go zdjąć z drogi, przychyliłam się i dotknęłam go a on miauknął, szybko go wzięłam do samochodu i zawróciłam do lecznicy, niestety kociak miał pogruchotany kręgosłup i oczko całkowicie na wierzchu, lekarz podjął decyzję o eutanazji, był taki maleńki [*]

.
Żebym miała swoje mieszkanie, dom wzięła bym tego kociaka ale niestety nie mam i nie mogę go zabrać do rodziców, jedyne co mogłam zrobić to poprosić Anię o pomoc bo do internetu też mam rzadko dostęp. Ja ze swojej strony mogę zaoferować dowóz kociaka gdzieś w okolice Warszawy, Łodzi.... i od grudnia troszkę pieniążków bo właśnie zaczynam pracę na pół etatu więc coś bym wyskrobała.