Z różniastymi obawami pojechaliśmy do ewentualnego domu Kavki.
Pan mieszka sam, Ma niewielkie, bardzo zadbane mieszkanie. Tydzień temu zmarł jego kot. Kavka od razu dobrze się tam odnalazła, obwąchała kąty, ustaliła gdzie jest cieplutki piec i poszła spać na kanapę;) Panu dawała się głaskać od razu, a po pół godzinie już go lizała po ręce. Pan ma cały sprzęt dla kotka, stołeczek wyściełany kocykiem stojący koło pieca. Dotychczas karmił kotka gotowanymi podrobami i tak też będzie żywił Kavkę. Od nas dowiedział się, że można karmić Kociaste też surową wołowiną i innymi odpowiednimi surowiznami:) Mieszkanie jest czyściutkie, pan dobrze zarabia i ma fioła na punkcie kotów. Trudno mu się było skupić na rozmowie z nami, bo albo nurkował pod fotel albo siedział z Kavką na kolanach (na kolanach!!! - u mnie nie siedziała) i głaskał ją.
W piątek pan pójdzie zaszczepić Kavkę do tego samego weta, który ją odrobaczał. Będę z nim w kontakcie i ustalimy też termin sterylizacji - jeśli będzie potrzeba, bo nie wiemy, czy ona już nie jest sterylizowana. Umówiliśmy się, że za czas jakiś przyjdziemy do pana na wódkę (tzn. mój TZ sie umówił)

Zostaliśmy na kawie, żeby jak najdłużej móc sprawdzić reakcje Kotki:) Ciężko nam, bo Kavka była u nas 16 dni i zawsze będzie nam się wydawać, że każde inne rozwiązanie niż pozostanie Kavki u nas jest gorsze;))) Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że jak człowiek pomaga kotkom i znajduje im domek, to zawsze narazi się na ból. Ale też przeżywa wielką radość:-D
Kavka została. Ułożyła się na kanapie, przeciągnęła, przymknęła oczki i zasnęła.