Karmienie przed 3 w nocy. Za drzwiami stado kotów spragnione resztek



A rankiem Rita urządziła nam jazdę.
Jedząc śniadanie dostała ataku kichania. Tak wielkiego ,że aż ją przewracało. Tarła sobie nosek bardzo nerwowo. Zaczęła biegać niespokojnie. Wydaliła wreszcie ze swego nochala olbrzymie skrzepy krwi! Gdzie to się mieściło? Bo naprawdę było to duże. Kuchnia i pokój wyglądały jakbym kota kroiła piłą mechaniczną.

Wszędzie rozbryzgi i kawałki skrzepów. Dość długo to trwało. Ale wreszcie uspokoiła się. Wygląda jakby ulżyło jej wykichanie zastygłej krwi. Lżej oddycha. Zaczęła się bawić. Tak się krew nie sączy z dziurek. Biedna maleńka.