Nie mogę nawet czytać o tej fermie! Co za durni ludzie kupują futra kosztem takiego cierpienia!
Wczoraj wyjmowałam z silnika przez 3 godziny kota, który uciekł z transportera w drodze do lecznicy pani, która go uratowała, akcja skończyła się z powodzeniem a ja po wszystkim wyglądałam jak po wojnie

Brudna od smarów, błota i ... kocich odchodów, ale było warto bo wszystko się dobrze skończyło. Właściciel auta miał gdzieś to że w jego aucie jest sparaliżowany strachem kot, który sam z niego nie wyjdzie. Schodził do auta 2 razy aby otworzyć nam maskę, po czym po 2 minutach zawijał się do domu i nie pozwalał zbliżać się do jego własności, obdzwoniłam policję, straż miejską (powiedzieli, że zajmują się przestępstwami a nie kotami pod maskami samochodów), nie uzyskałam od nich żadnej pomocy, połączyli mnie z Ciapkowem, Pani ze schroniska spytała czy to mój kot, powiedziałam że kobiety, a ona na to, że nie zajmują się cudzymi zwierzętami, tylko bezdomnymi, powiedziałam, że kot był bezdomny kilka dni temu, że ta pani go uratowała, leczy i szuka mu domu, nie chciała przysłać inspektora, a to było jedyne wyjście aby zmusić faceta do otwarcia kolejny raz maski, tylko taki inspektor mógłby wezwać policję, która by zmusiła faceta do pomocy, pomogli mi w końcu podchmieleni koledzy właściciela auta, ja leżałam pod samochodem z rękoma w silniku a cała reszta naprowadzała w moje ręce kota, cieszę się że wszystko dobrze się skończyło ale jestem załamana tą znieczulicą, przecież PKDT też nie ma w statucie zajmowania się prywatnymi kotami...
Potem odwiozłam koteczkę do adopcji do Pani Beaty z Gdańska, która miała już kota od Moniki P., kobieta okazała się naprawdę super! Dziękuje Monika jeszcze raz za kontakt!