maczkowa pisze:meg11 pisze:
jaka biedna malizna

(( Asia, a na te nadżerki cokolwiek jej pomaga? jakieś smarowidła, którys antybiotyk, czy tylko się jej pogarsza

płakać się chce, bo nie dość, że boli, to jeszcze słabiutka, bo nie je

( żeby coś zaskoczyło, naprawdę ogromne kciuki.
Ona ich już nie miała. Avilin bardzo pomógł.
W ciągu kilku godzin się zrobiły. Wczoraj zauważyłam dwie małe plamki na języku a dziś są rany. Pierniczek na sam zapach jedzenia ma odruch wymiotny. Od tuńczyka odskoczyła jakby jej poparzyło w środku. Dosłownie. Nie zaryzykuję pchania palca w gębusię bo będzie rzygać. A jej odwodnienie nie potrzebne. I podrażnienie. Karmienie strzykawą wywołuje ten sam efekt. Tylko kroplówki i zastrzyki wchodzą w grę.
Pierniczek to przykład jaki ciągle i ciągle każdemu z małym kotem powtarzam. W ciągu kilku godzin można mieć flaczka. Nie można niczego bagatelizować i być pewnym swoich umiejętności czy znajomości. Fakt,miałam leki i kroplówkę. Umiałam to zrobić. Może jej uratowałam życie a może tylko ... przedłużyłam. Nie wiem. Wiem , że kot cierpi a ja jestem bezsilna.
To tak strasznie boli. Cierpienie innej istoty. Powiem herezję ale lęk o nie jest taki sam jak lęk o chorujące dziecko, męża czy inną bliską osobę. Powala. Dławi.Paraliżuje. W nocy aż dusiłam się ze strachu.
Dureń powołał je na świat, nauczył zaufania do "człowieka" i wywalił. Bo śmieci się wywala. Małe , biedne paproszki.Omieciono i wyciepano. Łaskawie nie w las.
Jaka ja jestem zła na "tego", na siebie, na świat...!!!