waanka pisze:Kota nie chciała dać jakiejś urzędniczce.....

Kota to ja wielu urzędnikom nie dałam

Nie urzędnikom pewnie też
Chcą kota, sprawy nie ma. Chcą tego konkretnego pzystojniaka, ale dom i rezydent nie pasują do mojego. Podsuwam propozycje trafniejsze. Wedle mnie. Odpisuję grzecznie i na temat. Często jest odmowa, choć wyjaśnienie jest (chyba) racjonalne . A jednak ludzie czasem czepiają się szukając (chyba słusznie

) podtekstu. I by sobie zrekompesować
psyche wyliczają mi ilu kotom pomogli. Jakie mają doświadczenie ... Jak ludzie ich chwalą i dziwują się ,że tacy kociarze i ratownicy. Witamy w klubie

Jednak legną w okopach przy dalszych pytaniach a szczególnie zabezpieczenia są
belką w oku. Nic nie pomoże martyrologia .Ale żal do DT pozostaje duży i słuszny (chyba) . Oni dają taki wspaniały dom a nie zostali docenieni.
Najgorsze dla mnie są maile/telefony gdzie ekscytacja sięga zenitu , ten i tylko ten kot będzie do nas pasował. Zaklepać, zakopać, zarezerować... Spokój może nas tylko uratować. Mam awersje do takich osób choć ich nie wykluczam. Dopóki nie poznam bliżej ,dopóty oni nie poznają całej
listy adopcyjnej wstrzymuję się. Z trudem ale się wstrzymuję z oceną. Z doświadczenia jednak wiem ,że marnie to wygląda. Nawet niektóre forumowe domy w tym przepadły bo co innego mówiono a co innego pokazywała rzeczywistość. Tak jaby byciem ew DS forumowym zwaniało ludzi z "procedur".
Janusz w pracy. Cisza i spokój. Słyszałam jak wstawał i dawał kotom jeść. Nie, nie tak od razu. Święty pet i kawa zawsze wygrywają. Ale koty grzecznie czekają na swą kolej choć startery już grzeją. Ja nawet do łazienki nad ranem nie mogę wstać bo zaraz widzą michę. Znaczy się nie klozetową

ale swoją ,napecaną przysmakami
mojom rekom umytom.
Bianka wymiotowała. Koszmar . Oczy wyobraźni są wielkie

Już widzę jej leczenie

i swe sznyty na ciele
Ale na razie ,po zrzucie , nie widać słaniania się i słabości jakiejś. Niech tak więc zostanie.
Idę na rowerek. Czas na przegląd okolicy.Wirtualny.