» Czw sie 22, 2013 7:56
Re: OTW9-Żuk(*)f.59,64,65,67 ...nowe s.90,91
Często Żuka wspominam. Dobre i złe chwile.
To wieczne przecieranie jedzenia, to jego dreptanie niecierpliwe na parapecie i pomrukiwania na mnie.
Za wolno, za gęste, nie tak ciepłe, za ciepłe, nie to dałaś łamago, dolej olejku (od cioci Iwonki) , daj śmietanki, a teraz mam ochotę na nereczki ,albo nie Gerberka mi daj, mleczko mi rozrób ...
Żuk wiedział, że jedzenie inne, kocie/nie kocie nie jest dla niego. On NIGDY nie brał się za kocie miski czy chrupki. Ufaliśmy Małemu bardzo w tej kwestyjce . Nie trzeba było niczego chować. Skąd wiedział, że to może Go zabić? Grzecznie czekał na swoje przeciery kręcąc nosem jak coś nie pasiło. Do dziś jak widzę dużo galarety w puszce myślę o Żuniu. Nałuskałam się tego dziadostwa. Odciski były na łapkach moich delikatnych ale kotu one w niczym nie przeszkadzały. Łatwo było dbać o Niego.
Tak jak był kotem w pełni lekarsko obsługiwalnym. Buntował się i owszem. Dziabnął, napyskował... Ale jakby wiedział, że wszelkie zabiegi przy nim robione są warte zachodu i przetrzymania. Dlatego można było mu pomóc. Chciał chłopak żyć bardzo, bardzo.
Pamiętam to jego wskakiwanie z psotnym uśmieszkiem mi na plecy by wtulać się u ucho, szyję lub włosy. Fajne było jak był malusi potem już było mniej fajne. To jego szukanie u nas pomocy jak się źle w środku kota działo .To jego wtulanie się w ramiona. Jak on ganiał po mieszkaniu ,jak bawił się całym sobą, jak kochał nas i koty.
Był naszym ukochanym kotem.

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.