Tygrysiątko się nie zjawiło

Miałam gotowanego kurczaka, śmietanę i karmę dla juniorków.Czekałam długo, zmarzłam na kość, ale małe się nie pokazało.W ogóle to jakaś zniechęcona jestem.Nie dość, że ponuro, zimno, depresyjnie to jeszcze koty znikają.Strzałki nie ma, Korka, Rysia nie widziałam już dawno, o Gajce nawet nie wspomnę.Coś przychodzi do domku burasi, ale czy to jest to czarne z chorym oczkiem? Czy Rysio tam też się stołuje? Widziałam go kiedyś w pobliżu.
Sowa przybiegła, chociaż tyle, a pod hutą była Jadzia i Bambo tym razem.Kleks też się pojawił.Jedzenia z wczoraj nie było ani grama, ale czy to koty zjadły? Pojęcia nie mam.P.Renata ze sklepu zoologicznego była kiedyś wieczorem w ambulatorium i mówiła, że słyszała szczekanie wielu psów na terenie huty.Być może były to również te bezdomne, ale ja ich nie widuję.Ponoć są, pisałam już, że ochroniarz mi to mówił.Jasne, że wolałabym, aby tam nie było bezdomnych zwierząt, przecież po to koty były sterylizowane, ale tak jakoś mi dziwnie, kiedy któreś znika, kiedy nie wiem co się stało.Czy przeżyją zimę?