Bardzo męczący dzień dla mnie dzisiaj. Byłam w lecznicy, a to daleko, z kotem w torbie tam i z powrotem na piechotę. Potem zakupy i wyjazd na targ, bo kończyło mi się ziarno dla ptaków. W dodatku Frodo mnie zdenerwował

Miałam przygotowane ubrania na pralce w łazience, takie do włożenia dzisiaj. Frodo je zrzucił i obsikał

Wszystko było czyste. Pralka już chodzi, ale przecież bielizny i spodni nie włożę na raz do pralki. Od dzisiaj łazienka niedostępna dla kotów, trudno.
Dorota była rano u Kulek, wszystkie się zjawiły. Zostawiła miski koło domku i pojechała do parku do Sreberka. Po powrocie zastała wszystko dokładnie zakopane, pełno liści, ziemi...itd. To Bąbel tak robi. Sreberko też, ale Bąbel robi to wyjątkowo dokładnie

Zmarnowało się sporo dobrego jedzenia, musiała dołożyć, bo kocia mama próbowała coś wygrzebać spod śmieci. Teraz Dorota też chyba jest u Kulek, zaraz pewno zadzwoni.
Gucia odżyła, leki działają, ale denerwuję się jakie będą wyniki. Myślę, że i Lucy musi odwiedzić weta. Nie wszystko na raz, bo nie wyrabiam.