Jeszcze raz Mironek. Moje ulubione zdjęcie.
Po raz pierwszy kocik poczuł się rozluźniony. W cieple i o pełnym brzuszku.

Te pary nóżek w tle to Missi i Maxim. Oni tak "spędzali"czas.
Mironek i Meggunia [*] do zobaczenia
Życie musi się toczyć. Są inne koty, które wymagają naszego starania i uwagi.
Sorry przeszedł konsultację chirurgiczną. Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw amputacji, ostatecznie stanęło na tym, że operacja odbędzie się.
Mały nie czuje tej łapy. Wszystko jest przykurczone, bez czucia. Należy brać pod uwagę dalsze konsekwencje takiego stanu jak autoagresja, odleżyny w miejscu podpierania się nią czy obumieranie tkanek. Może to wszystko wystąpić choć nie musi. Jednak z uwagi na dobro kota, jego bezpieczeństwo stanęło na decyzji krojenia. Sorry w każdej chwili może na tej łapie zawiesić się, zahaczyć nią gdzieś , wsadzić ...By się uwolnić będzie nią szarpać do upadłego. Bólu nie czuje. Więc walczyć będzie do końca. Smutnego i strasznego Wtedy "straty" będą nie odwracalne. Nie zapobieżemy temu mimo pilnowania. Nikt nie przebywa 24 godzin na czuja w domu. Poza tym Sorruniek jest przeznaczony do adopcji. Mimo starannego dobierania domu nie jestem w stanie przewidzieć jak ten się zachowa jeśli wszystkie te powyższe okoliczności się zdarzą. Gdy bierze się kalekiego kota z dobrodziejstwem inwentarza myśli się ,że podoła się wszystkiemu. A te zmieniają się. My chcemy tego uniknąć.
Połączymy amputację z kastracją. By dwa razy kota nie usypiać narażając jego organizm na jakieś szwanki. No chyba że, odpukać, wystąpią nie przewidziane okoliczności.
Machina ruszyła.
Proszę rozsyłajcie zbiórkę. Wiem ,że to robicie ale i tak przypomnę się.
