Żyjesz, żyjesz.... tylko mnie ostatnio szara rzeczywistość dopadła i muszę ją sobie troszkę poukładać
Zwierzyniec nieźle.
Wit się robi równie upierdliwy, co Witalis. Jedyne co dobre, to że się nie przysysa
Miron zawiązał burą spółkę z Jendzą - oba postrzelone płochacze, muszę je trochę z ludźmi oswoić. Pieszczochy dwa niesamowite, ale na widok obcego czujnie znikają
Jendza nie rośnie lub rośnie b. wolno (na co mi zwróciła uwagę Szalony Kot). Faktycznie wygląda ciągle na 3miesięczne kociątko.
Ostatnie badania krwi nie dają powodów do paniki. Chyba po prostu za bardzo dostała od choróbska i będzie po prostu małym koteczkiem.
Przynajmniej taką mam nadzieję. Za jakąś chwilę powtórzę badania krwi.
Kłaki nieźle.
Hultaj rośnie jak na drożdżach - rozwojowo jest z tydzień do przodu przed rodzeństwem. Nawet figurę już ma "starszą". Strasznie mruczy - na widok żarcia
Huncwot ciągle uparcie odmawia jedzenia suchego. Pasiony ziarnko po ziarnku pochłania 3, czwarte już
wypaduje, żeby nie wiem ile razy próbować
Pierwsze trzy wchodzą tylko dlatego, że wreszcie ktoś się nim zajmuje
Nie wiem, co mam z nim zrobić? Próbowałam przegłodzić, to efekt był taki, że schudł natychmiast dramatycznie.
Houdini postanowił zostać miziakiem i pcha się na ręce

Fajny kot się z niego robi, choć tendencje do chowania się po kątach zachował. I nie chowa się ze strachu, a po prostu ot, tak - dla zabawy

Zdrowotnie całe towarzystwo na granicy - chwalić nie ma co, narzekać byłby grzech. Niby wszystko
prawie zdrowe, ale... tfu-tfu-tfu
Przyjdzie pensja, to zanabędę baterię uodparniaczy rozmaitych i będę spasać
No i to tyle na razie
