Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
maczkowa pisze:jak cudnie się kochają
Koki-99 pisze:Jak fajnie się patrzy na takie kocie przytulanki jak u Ciebie.
ewar pisze:Na pewno nie mam kotów zjawiskowej urody. Większość to też koty, które trafiły do mnie z tzw.wolności, nie żadne miziaki, ale takie, które trzeba było oswajać. Ja sobie z nimi radzę, podaję leki, podcinam pazurki, u weta są spokojne, wtulają się we mnie. W domu jednak jest inaczej. Najlepiej byłoby, abym ich nie dotykała, dała jeść, wyciągnęła wędkę czy laserek i to już jest pełnia szczęścia. Mnie to nie przeszkadza, są jakie są i ja to szanuję. Jednocześnie są skończenie dobre. Nigdy nie bałam się wprowadzać nowego tymczasa, wiedziałam, że przyjmą go z radością. Naprawdę. Zawsze były sygnały, że "nowy" jest mile widziany, że chętnie się z nim pobawią, przytulą, ale nic na siłę. Powolutku. Jeśli "nowy " syknął, bo się bał to odchodziły, nie odpowiadały sykiem czy warkotem. Nawet Puśka, ale ona to chyba "nowego" zauważała po wielu dniach i zdziwiona patrzyła, że takie coś się pałęta po domu. Łatwo nie jest,oczywiście, bo jest ich dużo, zwłaszcza było mi bardzo ciężko, kiedy w domu było 12 kotów, w tym trójka zwariowanych puchatków, ale nie było łapoczynów, warkotów, koty zawsze żyły w zgodzie. Cierpliwości można byłoby uczyć się od Piksela, Mimka, Beni. Tyle czasu zabiegały o względy Stelli, delikatnie, z wyczuciem do niej podchodziły i osiągnęły swój cel. Pamiętam Puśkę na początku jej pobytu u mnie. Atakowała wszystko, co się rusza. Nie wiem, czy koty rozumiały, że ona jest w sumie nieszczęśliwa, że robi to ze strachu i nie odpowiadały agresją, schodziły jej z drogi. Tymczasuję już tyle lat, zestaw kotów się zmienia, ale mam chyba szczęście, bo zawsze jest spokój. Musiałam to napisać, wystawić kotom laurkę, w pełni na to zasługują.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości