Sobotnie mycie kuwet.W przerwach głaskana i wybieranie apiać

urobku już z kuwet umytych.
Nastka śpi.Koopla lepsze zdecydowanie dzisiaj. Często śpi na podłodze przy maluszkach. Ona jest gruba i tyle.Bo jak ktoś je tyle to szczupły nie będzie
Kajka też odsypia na rozłożonym wyrku.
Bisek kopie w kuwetach robiąc porządki tj przykrywanie swego i cudzego też przed snem.
Rudzik wyżebrał wpuszczenie go do pokoju córki.I śpi.
Zaraz całe towarzystwo powali sie do spania.TZ z nocki w wyreczku a kotki po meczącym poranku zlegną.
Bo koty od ciemnego świtu nie śpią. mam żelazną zasadę,że nie chodzę na tzw siusiu

przed 4 rano. Bo nie!Koty budzę. Ale dziś natura była silniejsza. Nie zapalałam nawet światła na macankę trafiając na sedes. Wiem,że one widzą po ciemaku .Od razu uprzedzę takowy komentarz.

Nie zapalałam bo chciałam dać znać gadzinom,że ja jeszcze śpię, a to taka niespodziewana wpadka kuwetowa.
Zbiegły się jednak i mój powrót do łóżka i zaśnięcie były już zagrożone. Mają równanie ja nie śpię=pełna miska.
Miałam szczęście lub nieszczęście bo danka wstała po coś do kuchni.Zbolałym głosem poprosiłam by puchę jakąś im dała. Mamcia prosi córcia musi (czasem). Zaczęło się karmienie.Walenie miseczkami, łupnął widelec czy łyżka na terakotę, zaczęły się komentarze do każdego kota,pytania a co im dać a ile, a gdzie je ten a gdzie ten...
Wstałam. Teraz pomyję kuwety, to jest to czym się wali by snu groszodawcy nie zakłócać.A jak TZ pójdzie spać to zajmę się garami i prasowaniem.Jutro mamy komunię chrześnicy
Napisze tylko jak Niusia dziś korzystała z kuwety. Kuweta ulubiona z jej ulubionym żwirkiem zawsze stoi w jednym miejscu. Teraz się moczyła w brodziku. Żwirek przesypany do innej stojącej obok. Niusia weszła do łazienki i poszła wprost do miejsca własciwego

. Kuwety
niet! Jej mina była taka jak u kierowcy co mu zachrzanili z parkingu samochód.Chodziła w kółko, drapała terakotę,zaglądała za sedes,spoglądała w sufit, patrzyła z wyrzutem na mnie...Trzeba było blondynkę ręcznie wsadzić do kuwety. Zrobiła z obrzydzeniem w oczach,zakopała i wyszła z podniesionym ogonem
Igiełko szleją na maksa.Jedyne wyspane. Lubią kurczaka i parówkę.Z tymi frykasami nie da rady pokazać się obok nich.Warczą na nas i na siebie. Wiem,nie powinnam dawać parówki ale tak prosiły .

Rudy macho był.Kuleje.Rudy macho jojczy

(widać rude tak mają

).Leci do mnie z wrzaskiem a potem idzie noga w nogę ocierając się o nie i zawodzi.Bure było i to coś nowego też.Nawet zapakowało ogonek i jajeczka próbując wrócić ze mną do domu

.Jest jeszcze pirat.Bez oczka kocio co do w adoracje do burej przychodził.
Moje dzikunki dziś mało zadowolone z dostawcy były. Musiałam sparzyć nerki i jakoś mocno się skurczyły

.Woda za gorącą czy nerka z
bele jakiego materiału były, ale się zbiegły mocno.W daniu głównym głównie chrupki przeważały.

Zostały skrzętnie zakopane.
Idąc do burej małej spotkałam suchego, burego kota.Dzikun (nie wiem czy uff jest właściwe w tym miejscu). Dałam mu jeść pod samochodem .Trochę się ganialiśmy ale porcja została zaaplikowana. Jak wracałam to siedział i łapinki wylizywał.
Smutne życie.