Faktycznie, zimno bardzo. Przyznam się szczerze, że zmarzłam

Wszystkie koty były, miałam dzisiaj podwójną porcję jedzenia i dobrze, bo jadły łapczywie, zwłaszcza Sreberko. Lila była pod domkiem. Wydaje mi się, że kocia mama i Bąbel nie spali w domku, gdzieś indziej znaleźli sobie lokum. Z Bąblem się bawiłam, w tym czasie kocia mama jadła, ale była czujna. Kiedy brałam kociaka na ręce, to podchodziła i mnie ostrzegała. Podejrzewam, że gotowa była mnie zaatakować w obronie dziecka. Ona jest bardzo dobrą mamą, naprawdę.
Mia miała wczoraj kolejny atak

Szkoda mi bardzo sąsiadki, bo cała jest roztrzęsiona. Tak bardzo się starała uratować kotkę, szacunek ogromny, naprawdę. Wydawało się, że Mia to okaz zdrowia, a tu nagle takie paskudztwo. Nadzieja matką głupich, tak mówią, ale ja wciąż mam nadzieję, że to się da wyleczyć. Sąsiadka wzięła od sąsiadów lata temu kotkę perską. Miała 15 lat, nie była wysterylizowana, dostawała tabletki. Nie miała dobrego domku, była trudna ,dopiero Grażyna ( tak ma sąsiadka na imię) zadbała o nią. Wysterylizowała, oczywiście i kotka miała już spokojny, dobry dom. Zmieniła się na lepsze, była miziakiem, pozwalała się czesać, co jest ważne u persów. Okazało się jednak, że ma nowotwór

Potem była śliczna, długowłosa koteczka wzięta ze wsi. Miała białaczkę, przegrała z chorobą. Bez kota nie da się żyć, tak Grażyna uważa i pojawił się Ferdek. Kot piękny, zdrowy, ale trudny. Historię Mii opisywałam już. Naprawdę Grażyna ma pecha. Pomagam jej, jak tylko mogę, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć.