Cisza u nas wielka. A ja jak zwykle wielce płaczę z tego powodu
W domu koty miały złą noc. Nie wiem kto zadziałał ale udało się i olać chatę. I suche pranie. Nie schowane- Moja wina

Jak za starych Wojtkowych, dobrych czasów

Ranek przywitał mnie ze ścierą, spryskiwaczem, ręcznikami papierowymi i nie fajnym słowem na ustach. Zastanawiam sie co sie zadziało, że taka nerwowa reakcja w kotach zaszła. Frustracje wytrysły.
Abnegat powoli dochodzi do siebie . Nadal paskuda niechlujnie wyglada. Tylko teraz jest to upasiona paskuda. Strasznego brzuszyska dostał. Lubi siedzenie na kolanach i tulenie się. Ma jednak killerowskie odruchy. Wczoraj mnie capnął bo coś się nie podobałą w macankach. Ale krew się nie polała. Zaczyna się kontrolować.
Fartoszek schudł.Albo wyliniał. Strasznie sobie wydrapał sierściuchę. A ja zapmniałam mu dziś uszy zakropić. Paskudzą się mu i paskudzą. Na pewno są źródłem cierpienia. Mniejszego ale jednak. Uspokaja się i już kotów nie atakuje. Ma apetyt. Lubi głaskanie. Przychodzi na kolana i potulić się.
Obaj, choć wolności zaznali, nie tęsknią za nią. Otwarte drzwi ignorują i nawet nosa nie wyściubią.
Gajunia powolutku otwiera się. Nie ucieka przed wyciągniętą ręką tylko nadstawia głowinę. Śpi z nami. Tuli się i mruczy. Ma mordeczke podobną do Gawronka. Wyhodowała sobie brzuś. Ma apetyt. Jest pierwsza na blacie jak śniadanie szykuję. Nie szuka za bardzo kontaktu z kotami więc nad jej ew jedynactwem się pomyśli. Oby było tylko co myśleć.
Jej siostra Oczy to inny charakter. I urodę. Szybka, wszędobylska, strzelająca oczydłami wielkimi jak spodki. Drobniusia jest. Lubi leżeć na mnie i mruczeć. Ale szybko sie nudzi. Po ostatnim zakrapianiu oczek nasze "stosunki" oziębiły się. Nie jest nakolankowcem choć bardzo ludzi lubi. Kocha koty.Jako towarzysz do innego szybkobiega nadaje się doskonale.
Oczy i Gajka to siostry. Mimo uwagi jaką im poświęcaliśmy nie są miziakami. Bracia szybciusio się w tym kierunku rozwinęłi a dziewczyny nie koniecznie maja talenta. A malunie do nas trafiły przecież.
Nela to inna historia. Bura dziewoja o chuligańskim charakterze. Ze spokojnego ,zastraszonego klonika wyrosła kocia łajza, dla której nie ma świętości. Ta to daje popalic każdemu futru co jest. Nie boi się ich i potrafi oddać jeśli coś się nie spodoba. Buszuje z lubością po garach. I kocha kraść obierki. ociera sie o nogi, wystawia kuper do drapańska , rozwala na kolanach brzuchem do góry ale na swoich zasadach. Ręki unika.
Bezunia bardzo się zmieniła. Powolutku otwiera się na nas. Do mnie przychodzi jak zawsze. Zaczęłą do meża, córki i obcych. Nadstawia się by ja po brzuszku ciumciać. Nie wiem co zaszło podczas przymusowego letniskowania czy w tamtym "domu" ale zaczęła się bać kotów. Ogólnie z odważnej, przebojowej kocicy zrobił się strachulec. Kiedyś zaczepiającego ja kota z liścia by ustawiła. Teraz ucieka i chowa się. Co nietórych drani bawi. Nie przychodzi na wspólne śniadanie tylko zanieść jej trzeba. mało się bawi. Jakby utraciła radość życia jaką w sobie miała wcześniej. Jej dom spokojny potrzebny. Z kobietami. Nie wiem co p.Marek zrobił ale boi się facetów.
Wulkanek to już weteran u nas. Jako pradziwy degustator pracuje nad obłymi kształtami swoimi. Kocha jeść. Upasłam go bo ja lubię koty z apetytem. Nie dopieszczony i nie dokochany. Uwielbia ludzi i koty. Bywa ostry w zabawach ale jeśli potrzeba są w nim pokłady czułości i delikatności. Każdego niedorostka utuli i tatkuje mu. Nie dtrażnią go wybryki gówniarstwa. Lubi sam z nimi popsocić. Kocha tulenie się, głaskanie i czesanie. Mordziasty pysk pcha pod rękę. Brak mu wielkiego zainteresowania nim. To wielki pieszczoch. Tylko jakoś domów nie ma.
Ogólnie nie fajnie z adopcjami jest.